… czyli wieża, familoki i chłop z widłami : )
San Marino to sposób na troszkę dłuższy i bardzo udany weekend. Dostać się tam można bardzo sprawnie i łatwo z Włoch. Wystarczy wyczekać promocję na bilety lotnicze do Bolonii a potem to już z górki 🙂 bilet na pociąg do Rimini kupiony w automacie biletowym na dworcu i bilet na autobus do San Marino, który można kupić w Punkcie Informacji Turystycznej przy dworcu kolejowym w Rimini. Zgubić się nie sposób 🙂 toż to w końcu Europa. Do przepisu na udany weekend warto dodać też przyjaciół 🙂 Z nami najwyższy szczyt San Marino postanowił zdobyć Grześ, który już nieraz nam towarzyszył w tych mniejszych i większych wypadach. Tak więc w Bolonii wylądowaliśmy rano, spacerkiem z wydrukowaną mapką doszliśmy do przystanku autobusowego linii 81 niedaleko lotniska i wysiedliśmy na ostatnim przystanku przy dworcu kolejowym. Pociągiem mknęliśmy już po około 15-20 minutach do Rimini. Tam akurat autobus chwilę wcześniej nam odjechał ale przynajmniej pozwiedzaliśmy troszkę miasto i uraczyliśmy się pizzą w miejscowej kawiarence 🙂 a to wszystko w godzinkę.
[M] Kilka słów o cenach: autobus z lotniska (lotniskowy) do centralnej stacji kolejowej w Bolonii kosztuje 6 euro, alternatywą jest autobus miejski linii 81 za 1,30 euro, bilety kupuje się w oddalonej około 100 m od przystanku księgarni z rysunkiem sowy, do przystanku też trzeba dojść, my akurat korzystaliśmy z fajnej rozpiski ze strony Loter.pl, którą umieścimy na końcu naszej relacji, trasa dotarcia jest prosta. Pociąg z Bolonii do Rimini – najszybciej bilet kupimy w automacie kosztuje 9,50 euro, autobus z Rimini do San Marino to wydatek 4,50 euro, bilety można kupić np. w informacji turystycznej na dworcu kolejowym.
Autobus przyjechał o czasie i tu też bez najmniejszych problemów mieliśmy tylko wysiąść na ostatnim przystanku w San Marino. Oczywiście na samym początku zaliczyliśmy europejskie wakacje bo wzgórze na którym znajduje się miasto tak nas zauroczyło, że najpierw poszliśmy w górę po to żeby jednak po chwili kluczyć uliczkami w dół miasta, gdzie znajdował się nasz hotel Hostaria Da Lino. Ja z Marcinem po bądź co bądź troszkę męczącej podróży ucięliśmy sobie drzemkę a Grześ od razu zrobił mały rekonesans po mieście z aparatem fotograficznym. Górną część miasta odwiedziliśmy wieczorem a dostaliśmy się tam na skróty kolejką linową.
[M] Kolejka w jedna stronę kosztuje 2,80 euro a kupując bilet w obie płacimy 4 euro, kolejka jeździ do 18:00 (najprawdopodobniej tylko w sezonie jesienno-zimowym)
O mały włos a już pierwszego dnia a raczej wieczoru pobytu w San Marino zaliczylibyśmy Monte Titano 756m n.p.m. najwyższy szczyt San Marino, na którym znajduje się zamek. Na szczęście wejście na wieże było już zamknięte więc zostało nam coś do zrobienia na następny dzień. Jeśli chodzi o klimat San Marino to jest on niesamowity. Spacerowaliśmy po zmroku wąskimi uliczkami miasta oświetlonymi jedynie przez latarnie i witryny świątecznych już wystaw sklepowych.
Napotykane co raz witryny, pomniki, placyki, obronne mury miasta robiły na na duże wrażenie na koniec znaleźliśmy podświetlaną kolorowym światłem fontannę. Do tego widoki na trzy wieże, z których słynie miasto. Grześ tak się zapomniał w fotografowaniu tych cudnych widoków, że poszedł ostatecznie w inną stronę niż my i zanim się znowu z nim spotkaliśmy to on zdążył już podejść pod trzecią wieżę a my pod drugą, on pod drugą co prawda też był ale jakoś się rozmijaliśmy. Mimo takiego krążenia pomiędzy wieżami zanim się znaleźliśmy nie chciało się nam jeszcze wracać do hotelu. Nie planowaliśmy zakupów tak od razu pierwszego dnia ale w miejscowych sklepikach było tyle figurek sów, że dwie musieliśmy przygarnąć od razu :P. Jeśli chodzi o San Marino nocą to z racji kamiennych murów obronnych, wież i oświetlających wszystko latarni jest to miasto wręcz bajkowe.
Następnego dnia miasto ciągle robiło na nas niesamowite wrażenie ale jego widoków nocą nic nie przyćmi. Plany mieliśmy poważne, nawet zakupiliśmy sobie multikartę wstępu do wszystkich muzeów ale nie udało się nam jej wykorzystać z powodu braku czasu.
[M] Jednorazowe wejście do muzeum kosztuje 4 euro (muzea państwowe), multikarta to 10 euro z tym, że można ją zwrócić nie uszkodzoną odzyskujemy wtedy 1 euro, my nie zwróciliśmy – karta fajnie wygląda 🙂
Oczywiście po drodze przygarnęliśmy jeszcze jedną sowę a Marcin znalazł duuuuużą flagę San Marino. Część drogi pomiędzy drugą a trzecią wieżą pokonaliśmy górą murami obronnymi podziwiając chmury, które zebrały się poniżej miasta i góry w oddali, które wyglądały jak małe wyspy. Ostatecznie zwiedziliśmy muzea zorganizowane w dwóch wieżach, które kiedyś pełniły rolę wież strażniczych i więzień. Trzecią wieżę można było podziwiać już tylko z zewnątrz.
Nim się obejrzeliśmy minęła 17-ta i pozostałe muzea były już zamknięte, nad miastem znowu zapanowały ciemności a w wąskie uliczki oświetlone latarniami zaczęła wdzierać się mgła, która tylko dodawała miastu klimatu niesamowitości 🙂 W międzyczasie oczywiście nie zabrakło kulinarnych degustacji miejscowej pizzy i spaghetti. Jeśli chodzi o atrakcje turystyczne tego miasta to jest ich niemało; poza Trzema Wieżami znajdują się tam muzea państwowe i muzea prywatne, Palazzo Publico, Palazzo Valoni, Plac Wolności z charakterystyczną statuą oraz kościoły Chiesa di San Quirino, Chiesa di San Francesco, Chiesa di San Pietro i Basilica del Santo. Nam niestety brakło czasu żeby wszystko ogarnąć.
Następnego ranka czekał nas już tylko powrót do Bolonii. Tam szybko znaleźliśmy nasz hotel i ruszyliśmy zwiedzać miasto. Niestety wrażeń jakich doznaliśmy w San Marino nic nie mogło już przyćmić ani też im dorównać. Bolonia wydawała się nam wręcz mało atrakcyjna mimo tych wszystkich ciekawych kamienic, kościołów i ruin rzymskich budowli. Czas nie płynął już tak szybko jak w San Marino i gdyby nie Wieża Asinelli (wejście 3 euro) o wysokości 97,2m, z której podziwialiśmy miasto i fajna miejscowa restauracyjka to bylibyśmy bardzo zawiedzeni pobytem tam.
[M] Grześ stwierdził, iż wygląda to tak jakby dookoła były „familoki” ja dodałem „chłopa z widłami” i mamy obraz Bolonii: „duża wieża, familoki i chłop z widłami”. 😛 Gdybyśmy najpierw nie byli w San Marino może i by się nam tam podobało, ale San Marino przyćmiło wszystko w przypadku tego wyjazdu 🙂
Polecamy:
– Bolonia-Florencja w pigułce – mini przewodnik i wskazówki jak znaleźć przystanek autobusów miejskich w Bolonii znalezione na stronie www.loter.pl
Hostaria da Lino – bardzo fajny hotel w San Marino
Arcoveggio Hotel – fajny i niedrogi hotel w Bolonii