... czyli podróże małe i duże ...

Oslo na weekend

… czyli Heia Norge !

Norwegia

Miałam II zmiany więc Marcin nudził się w domu. W pewnym momencie dostałam sms-a „co robimy 23 i 24 maja?”, dla mnie odpowiedź była prosta bo na tydzień przed prawie miesięczną eskapadą po Bałkanach to wypadałoby się już pakować albo przynajmniej kompletować potrzebny sprzęt; w następnym sms-ie napisał, że mi już nic nie powie 😛 ale ostatecznie powiedział. Udało mu się upolować 3 bilety do Oslo w łącznej cenie 116zł a ja moim brakiem romantyzmu i czasem nazbyt brutalnym podejściem popsułam mu taką fajną niespodziankę 😛 Trzecim pasażerem miał być oczywiście mój brat. Dla Rafała miał to być pierwszy lot samolotem więc Marcin jeszcze przed zaplanowaną wycieczką zaczął mu wkręcać różne dziwne historie o lataniu. Rafał cwana bestia newsy te sprawdził sobie najpierw w googlach więc wkręcić się nie dał 😛 Do Modlina ruszyliśmy w piątek koło północy. Niewyspanie dawało się nam trochę we znaki na lotnisku i to do tego stopnia, że jak już prawie dochodziliśmy do security check zorientowałam się, że gdzieś zostawiłam aparat fotograficzny. Zrobiło mi się ciepło a Marcin jak zawsze uznał, że przynajmniej będzie powód żeby sprawić sobie nowy, lepszy. Na szczęście aparat czekał na nas w punkcie informacyjnym. Przynajmniej mnie to dobudziło.

 Idziemy do hotelu ... Idziemy do hotelu ... Idziemy do hotelu ... Idziemy do hotelu ...

W Oslo byliśmy około 9:00. Z lotniska najpierw czekała nas około godzinna trasa autobusem do centrum. Z dworca autobusowego do hotelu mieliśmy już „rzut kamieniem” więc zrobiliśmy sobie spacer połączony ze zwiedzaniem najbliższej okolicy. Idąc wzdłuż kanału napotkaliśmy na swojej drodze kaczki domagające się od turystów „myta”, prawie zagrodziły nam drogę 😛 Dzięki obsłudze lotniska, która znalazła nasz aparat mogłam zrobić im kilka fotek. Powolnym krokiem doszliśmy wreszcie do naszego hotelu.

 Idziemy do hotelu ... Idziemy do hotelu ... Nasza jama :) Ulice Oslo

Zazwyczaj staramy się aby nasze pomysły na wyjazdy były niskobudżetowe a z Norwegią (z racji cen) byłoby ciężko, gdyby nie trochę żywnościowej kontrabandy w plecakach i małego czajnika elektrycznego. Zaraz po wejściu do pokoju ogłosiłam czas na popołudniową kawę a tu „zonk” 😛 wzięłam nie tę przejściówkę do gniazdka elektrycznego co powinnam i wyglądało na to, że ani kawy, ani herbaty ani zupek nie będzie 🙂 Z odsieczą jednak przyszedł Marcin i przystosował przejściówkę do gniazdka 😛 albo bardziej gniazdko do przejściówki 😛 w każdym razie napiliśmy się wreszcie kawy, zjedliśmy kanapki i ruszyliśmy szukać Ratusza i Portu.

  Rejon portu Rejon portu Ratusz Rejon portu Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :)

  Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :)

    Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :)

    Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :) Gdzieś pomiędzy portem a ratuszem :)

W Ratuszu chcieliśmy przede wszystkim zobaczyć salę, w której organizowana jest ceremonia wręczania pokojowej nagrody Nobla, ale niestety tego dnia jak i następnego zwiedzających nie wpuszczano. Został więc Port. Na szczęście Portu nam nie zamknięto 😛 W pierwszej kolejności poszliśmy sprawdzić, z którego miejsca wypływają łodzie w kierunku Półwyspu Bygdøy i w jakich godzinach a później mogliśmy już spokojnie podziwiać nabrzeże, przycumowane łodzie i znajdującą się na wzgórzu Twierdzę Akershus. Jeszcze tylko jedno miejsce zostało nam tego dnia znaleźć 🙂 Ice Bar, gdzie na 16:00 mieliśmy zarezerwowane wejście. Z pomocą maps.me trafiliśmy tam bezbłędnie.

 Ice Bar Ice Bar Ice Bar Ice Bar Ice Bar

  Ice Bar Ice Bar Ice Bar Ice Bar

  Ice Bar Ice Bar Na schodach Teatru Narodowego

Dostaliśmy ciepłe peleryny, rękawiczki a do tego jeszcze miło porozmawialiśmy sobie z pracującą tam polką 🙂 i mogliśmy śmiało wchodzić. Temperatura wewnątrz była utrzymywana w granicach -5 C. Stoliki, ławy i rzeźby z lodu przynajmniej na mnie zrobiły spore wrażenie a drink wypity z lodowego kieliszka też smakował wyśmienicie. A Rafałowi dostał się przy wejściu żeton na sok 😛 nie przekonał nikogo, że tylko tak młodo wygląda 😛 Tego dnia postanowiliśmy też od razu kupić sobie coś na pamiątkę i poszukać flagi bo na niedzielę mieliśmy napięty harmonogram zwiedzania 🙂 O dziwo w pierwszym sklepiku od razu znaleźliśmy flagę 🙂 no i figurkę łodzi wikingów z trzema trollami na pokładzie 🙂 pamiątka doskonała ale ostatecznie dwa trolle zostały przez Marcina pozbawione nosów, przypadkiem oczywiście 😛 Jak wracaliśmy do Portu z pobliskiej fontanny wyszła tym razem nie kaczka a jakaś mewa i znowu domagała się „myta”; Rafał podzielił się z nią nawet kubeczkiem po lodach, taka była uparta 🙂 W rejonie portu została nam już do zwiedzenia tylko twierdza.

Twierdza Akershus jest narodowym symbolem Norwegii. W ciągu całej historii była miejscem wielu ważnych i dramatycznych wydarzeń, siedzibą królów i ośrodkiem władzy. O jej znaczenie dla kraju świadczy fakt, że nawet obecnie jest główną siedzibą rządu norweskiego, pełniącą oficjalne funkcje i miejscem uroczystości państwowych. Również tutaj mieści się mauzoleum norweskiej rodziny królewskiej. Na terenie twierdzy znajdują się kawiarnie a wokół jest mnóstwo zieleni. W jej obrębie mieści się również kościół, pełniący rolę głównego kościoła Norweskich Sił Zbrojnych. Spacerując po terenie wokół zamku o mało nie wbiliśmy się na wesele 🙂 a, że w kościele tym organizowane są tylko śluby osób związanych z Norweskimi Siłami Zbrojnymi, podziwialiśmy nie tylko piękną pannę młodą ale także gości, z których część nosiła mundur a cześć ubrana była w tradycyjne stroje narodowe 🙂 Twierdzę zwiedzaliśmy tylko z zewnątrz bo Muzea były już o tej porze zamknięte. Gdzieś po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na kebaba i do hotelu wróciliśmy koło 20:00. Zasnęliśmy jak dzieci prawie od razu. Marcin obudził się jeszcze koło północy i zdziwił się, że już tak późno bo za oknami ciągle było jasno 😛 W niedzielę wstaliśmy bardzo wcześnie. Już po 7:00 poszliśmy na śniadanie i zaraz po nim spakowaliśmy się i wymeldowaliśmy. Poprzedniego dnia po powrocie do hotelu Marcin aktywował Oslo Pass na komórce i od chwili aktywacji mieliśmy 24-godziny darmowych i ulgowych wstępów do różnych muzeów oraz darmowy transport pomiędzy zwiedzanymi obiektami i to niezależnie czy poruszamy się metrem, autobusem czy też łodziami 🙂 Koszt zakupu Oslo Pass zwrócił się nam już po odhaczeniu pierwszego miejsca na planie naszego zwiedzania.

 Powoli kopytkujemy do Twierdzy Powoli kopytkujemy do Twierdzy Powoli kopytkujemy do Twierdzy Powoli kopytkujemy do Twierdzy Twierdza Akershus

 Powoli kopytkujemy do Twierdzy Powoli kopytkujemy do Twierdzy Twierdza Akershus Twierdza Akershus Twierdza Akershus

  Twierdza Akershus Twierdza Akershus Twierdza Akershus Twierdza Akershus

  Nasz nowy kumpel Gdzieś w Oslo

Holmenkollen, Skocznia i Muzeum Narciarstwa. Do Holmenkollen dojechaliśmy metrem nawet trochę przed czasem. Droga do skoczni była dobrze oznaczona, do przejścia był dosyć duży odcinek pod górkę. Obiekt obejrzeliśmy sobie najpierw z zewnątrz i przeszliśmy się trybunami bo ciągle mieliśmy jeszcze czas nim otworzą Muzeum Narciarstwa. Zaraz po otwarciu drzwi zeskanowaliśmy przy kasie Oslo Pass i mijając wszystkich rozpoczynających zwiedzanie ruszyliśmy w kierunku windy na szczyt skoczni 😛 niestety przed nami szybsi byli pracownicy 😛 zajęli całą windę, jeden żeby się zmieścić to nawet usiadł gdzieś na przewożonym sprzęcie 🙂 czekaliśmy więc aż winda wróci na dół. Wreszcie nasza kolej 🙂 wjechaliśmy na górę, wyszliśmy na balkon przy belce startowej a potem jeszcze na wyższy poziom, gdzie Rafał musiał sobie wskoczyć na podium oczywiście. Z góry rozciągał się przepiękny widok, z jednej strony bezkres wody zmącony niewielkimi wysepkami a z drugiej lasy. Rozwiązała się też poniekąd zagadka sprzętu wwożonego przez pracowników; był to sprzęt do zjazdów na linie nad zjazdem i zeskokiem skoczni. Marcin z Rafałem zacierali już ręce bo można było zjechać we dwie osoby a ja od razu zaznaczyłam, że mnie na to nikt nie namówi. Niestety zjazdy startowały o godz. 12:00 a my nie mieliśmy czasu na czekanie. Po nacieszeniu się jeszcze widokiem skoczni z góry wróciliśmy do muzeum i zaczęliśmy zwiedzanie. Oprócz ekspozycji poświęconej historii różnych dyscyplin narciarstwa było też wiele interaktywnych wystaw więc czas nam wręcz uciekał. Zanim wróciliśmy na stację kolejki, skorzystaliśmy jeszcze ze zniżki z kartą Oslo Pass na symulator narciarski 🙂 a potem wróciliśmy najbliższą kolejką do Portu.

  Jedziemy do Holmenkollen Jedziemy do Holmenkollen Powoli widać skocznię Skocznia w Homenkollen Skocznia w Homenkollen

  Skocznia w Homenkollen Skocznia w Homenkollen Skocznia w Homenkollen Winner is ... Hop :)

  Widok z windy Muzeum Holmenkollen Skocznia w Holmenkollen Skocznia w Holmenkollen Skocznia w Holmenkollen

  Muzeum w Skoczni Holmenkollen Muzeum w Skoczni Holmenkollen Muzeum w Skoczni Holmenkollen Muzeum w Skoczni Holmenkollen Skocznia w Holmenkollen

 Muzeum w Skoczni Holmenkollen i wracamy do centrum i wracamy do centrum Statkiem do Muzeum Fram

Już dzień wcześniej sprawdziliśmy rozkład jazdy 😛 rejsów 😛 łodzi na Półwysep Bygdøy; trafiliśmy idealnie bo tłum ludzi ustawił się już przed trapem. Oczywiście po okazaniu Oslo Pass w komórce bez problemu wpuszczono nas na pokład i chwilę później już byliśmy po drugiej stronie zatoki 🙂 Postanowiliśmy wysiąść na dalszym przystanku i rozpocząć przygodę od Muzeum Fram.

Muzeum Fram. Wewnątrz znajduje się prawdopodobnie najsłynniejszy statek, jaki kiedykolwiek pływał pod norweską banderą – statek ekspedycyjny Fram. Statek wysławił się wyprawami do Arktyki i Antarktyki. Nazwę Fram nosi również najgłębsze miejsce Oceanu Arktycznego oraz cieśnina oddzielająca Ocean Arktyczny od Atlantyckiego. Na kilku piętrach wokół statku w gablotach na ścianach ułożone są eksponaty. Na statku – co prawda w sporym tłumie – ale można zwiedzić zarówno pokład jak i pomieszczenia pod pokładem. Do niektórych można niestety tylko zajrzeć przez przeszklone drzwi ale chodzenie pod pokładem to naprawdę niezła frajda. Na którymś z pięter ekspozycji natrafiliśmy na drzwi z informacją aby osoby o słabych nerwach zrezygnowały z wejścia. Był to symulator zamarzniętego statku ekspedycyjnego jaki został odnaleziony. Wewnątrz panowała niska temperatura, w lodzie którym pokryte były pomieszczenia imitujące wnętrze statku można było dostrzec ciała zamarzniętych marynarzy, wokół było słychać trzaski pękającego lodu, działało to na podświadomość do tego stopnia, że gdzieś za nami było słychać krzyki mniej opanowanej dziewczyny 😛 Na najniższym poziomie znowu było trochę interaktywnych wystaw i zabawy dla najmłodszych 🙂 powiedziałam najmłodszych …. 😛 Marcin i Rafał skorzystali z symulatora, pozwalającego sprawdzić jaki ciężar musi udźwignąć zaprzęg psów ciągnący sanie z ładunkiem na takiej wyprawie Polarnej, na początku Rafał zapiął się w linkę małego zaprzęgu a Marcin w linkę dużego zaprzęgu i dali radę 🙂 ale bywali tacy co mieli ciężko sądząc po wytartej posadzce. Potem Rafał zabrał się za duży zaprzęg i dał radę ale z drobną pomocą Marcina 🙂 a mi natomiast dostała się Polarna Biała Sowa ze stoiska z pamiątkami.

  w drodze do Muzeum Fram w drodze do Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram

  Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram

 Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram

 Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Fram

 Muzeum Fram Muzeum Fram Muzeum Kon-Tiki Muzeum Kon-Tiki

Zaraz naprzeciw Muzeum Fram znajdowało się Muzeum Kon-Tiki. Tutaj też dzięki Oslo Pass mieliśmy wstęp wolny, wystarczyło przy kasach zeskanować Oslo Pass z komórki. Muzeum poświęcone jest słynnemu norweskiemu podróżnikowi Thorowi Heyerdahlowi i jego ekspedycjom. Znajduje się tu słynna tratwa Kon Tiki zbudowana bez użycia gwoździ z lekkiego drewna balsa i powiązana linami. Fragment drewna był położony zaraz koło tratwy i faktycznie można się było przekonać, że ważył niemalże tyle co styropian o podobnych wymiarach. W 1947r Heyerdahl przepłyną na niej ponad 8 tyś km z Peru do Polinezji aby udowodnić, że zasiedlanie wysp Pacyfiku przez pierwotnych mieszkańców Ameryki Południowej było możliwe. W 1953r T.Heyerdahl pokierował norweską ekspedycją archeologiczną na wyspy Galapagos a w latach 1955-1956 pokierował ekspedycją złożoną z 25 uczestników na Wyspy Wielkanocne. Stąd w muzeum znajdują się również eksponaty pochodzące z Wysp Wielkanocnych. W muzeum znajduje się również słynna łódź Ra II, której budowa wzorowana była na starych papirusach, a nasz podróżnik w 1970r po 57 dniach podróży i po przebyciu nią prawie 6100km dotarł nią szczęśliwie do Barbadosu. Budując tą łódź chciał sprawdzić czy starożytni mieszkańcy Afryki mogli dopłynąć do Ameryki wcześniej niż Europejczycy. O tych i wielu innych wyprawach słynnego podróżnika opowiadają liczne zdjęcia i zgromadzone w tym miejscu eksponaty.

  Muzeum Kon-Tiki Muzeum Kon-Tiki Muzeum Kon-Tiki Muzeum Kon-Tiki Muzeum Kon-Tiki

  Muzeum Kon-Tiki Muzeum Morskie Muzeum Morskie

Dalej udaliśmy się do Muzeum Morskiego. Przechadzaliśmy się pomiędzy modelami statków, ich mniejszymi bądź większymi fragmentami, makietami pomieszczeń łodzi różnych epok. Tematykę muzeum stanowiło także rybołówstwo, archeologia morska i przemysł stoczniowy. W pewnym momencie dotarliśmy do pomieszczenia z poduchami do siedzenia i leżenia a wokół pomieszczenia były ekrany, na których wyświetlane były filmiki ze świata podwodnego, miejsce idealne dla leniuchów, spokój, półmrok, wokół pływają ryby, i widać piękne kolory rafy koralowej i wszystkiego tego co wokół niej żyje. A przy jednym z ekranów dodatkowo interaktywna zabawa polegająca na wabieniu ryb do światła przy pomocy ruchu ręką nad czujnikiem 🙂 Tak więc ja na zmianę z Rafałem robiłam w konia ryby a Marcin leniuchował i wrzucał już jakieś zdjęcia na fejsika bo wi-fi tam też było ogólnodostępne. Reszta wystaw była już całkowicie interaktywna. Przy gablotach pokazane były różne przyrządy z wcześniejszych epok a na monitorze można było sprawdzić co to za urządzenie, jego historię oraz urządzenia jakimi z czasem było ono zastępowane. Przy jednym z ekranów można było też do kogoś wysłać list w butelce 😛 drogą mailową oczywiście 😛 Ciekawy był też monitor połączony z kamerami obejmującymi zatokę, można było tam czas dowolnie przesuwać wstecz i dzięki temu dowiedzieliśmy się, że ciemno robiło się w ostatnich dniach dopiero koło 2:00 a ponownie jasno tuż po 5:00, a my dzień wcześniej dziwiliśmy się, że na zewnątrz jasno a już po 23:00. Zanim opuściliśmy muzeum zatrzymaliśmy się jeszcze w kawiarni i wszamaliśmy pyszne gofry. Rafał nawet poszedł sobie po dokładkę. Smakowały nawet Marcinowi, mimo że za słodkimi posiłkami nie przepada 🙂

  Muzeum Morskie Muzeum Morskie Muzeum Morskie Muzeum Morskie Muzeum Morskie

  Muzeum Morskie Muzeum Morskie Muzeum Morskie

Ostatnim punktem zwiedzania na Półwyspie Bygdøy miało być Muzeum Łodzi Wikingów. Pogoda niestety już trochę się nam psuła więc trasę do niego pokonaliśmy w małej mżawce. Cel osiągnęliśmy w samą porę przed większym deszczem. Tutaj wstęp dzięki Oslo Pass nadal był darmowy ale nie wystarczyło już zeskanowanie kodu z komórki, dostaliśmy tam dodatkowo bilety w wersji papierowej. Muzeum to wybudowano specjalnie na potrzeby udostępnienia łodzi wykopanych w kurhanach na południu Norwegii. Prezentowane są w nich trzy dębowe łodzie wraz ze znalezionymi w nich przedmiotami. Z racji oglądanych w dzieciństwie filmów i bajek o Wikingach i wielu zasłyszanych historii sądziliśmy, że zrobi na nas spore wrażenie ale było inaczej. Przy wejściu oprócz kas biletowych był kiosk z plastikowymi pamiątkami w tym bardzo plastikowymi hełmami Wikingów co już nas na starcie zraziło. Potem zraziło nas sprawdzanie przez ochronę czy na pewno mamy bilet i czy przypadkiem nie wśliznęliśmy się tam oknem omijając kasy. Wyeksponowane na środku poszczególnych pomieszczeń łodzie można było oglądać zarówno z dołu jak i z balkonów usytuowanych w rogach pomieszczeń a jedna z nich była w miarę w dobrym stanie. W gablotach wystawionych było też sporo przedmiotów codziennego użytku z tego okresu. Jeśli chodzi o zwiedzone tego dnia muzea to Muzeum Łodzi Wikingów wypadło najsłabiej, niemniej jednak łodzie zrobiły na nas wrażenie swoją wielkością a tylko otoczka muzeum wrażenie to popsuła. Zostało nam już tylko spieszyć się na łódkę powrotną do Portu w centrum Oslo. Gdy czekaliśmy na przystani padało już trochę bardziej i nie było gdzie się schować. Biorąc pod uwagę ilość osób, które już się zebrały, gdybyśmy odeszli szukać jakiegoś schronienia, najpewniej czekalibyśmy potem na następną łódź, tak więc grzecznie staliśmy i mokliśmy. Po 15 minutach czekania byliśmy już w drodze na drugą stronę zatoki, tym razem wybraliśmy miejsce w kabinie łodzi bo temperatura też zaczęła trochę spadać.

 Muzeum Łodzi Wikingów Muzeum Łodzi Wikingów Muzeum Łodzi Wikingów Muzeum Nauki i Technologii

Po powrocie do Portu uznaliśmy, że spróbujemy jeszcze dotrzeć do Muzeum Nauki i Technologii. Na szczęście autobus w tym kierunku podjechał w ciągu pięciu minut a po około 28 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka na około godzinę przed zamknięciem, i od razu zrozumieliśmy jaki to wielki błąd… błąd, że zostawiliśmy sobie to muzeum na koniec i mamy na jego zwiedzenie tak mało czasu. To muzeum jest rajem dla ciekawskich świata, kopalnią wiedzy dla dzieci oraz miejscem w którym dorośli uświadamiają sobie jak mało wiedzą. Muzeum znajduje się na trzech poziomach, wśród których wyróżnione są główne działy takie jak:
– Maszyny i instrumenty muzyczne
– Narodowe Muzeum Medyczne
– Część interaktywna
– Pojazdy kołowe, szynowe oraz samochody
– Komputery, zegary oraz szeroko pojęta telekomunikacja
– Elektryczność
Teraz śmiało mogę powiedzieć, że na to miejsce najlepiej zarezerwować sobie osobny dzień. My niestety takiego komfortu nie mieliśmy więc pozostało nam się tylko spieszyć. Ale jak tu się spieszyć, żeby wszystko zobaczyć jak tam jest jeszcze tyle zabawy po drodze. Mogliśmy wchodzić do części pojazdów, wystawy w przewadze były interaktywne, ja z Marcinem porozmawiałam sobie przez zabytkowy już telefony po tym, jak udało nam się przez nie połączyć, Rafał z Marcinem na czas rywalizowali w produkcji energii przy użyciu wody, do tego w jednej z sal wyświetlaliśmy sobie hologramy i podświetlaliśmy sobie poszczególne wystawy zależnie od tego na jaki temat chcieliśmy się czegoś dowiedzieć. Niestety większa część całej zabawy nam uciekła przez brak czasu; nim się obejrzeliśmy przez głośniki nadano informację o zbliżającym się zamknięciu muzeum więc pokierowaliśmy się do wyjścia błądząc w ogromie pomieszczeń jakich nam się jeszcze nie udało zwiedzić. A czego nam się nie udało zrobić …. nie pograliśmy w gry edukacyjne, nie bawiliśmy się klockami 😛 nie uratowaliśmy świata przed katastrofą ekologiczną, nie weszliśmy do gabinetu luster ani korytarza imitującego rurociąg, nie stworzyliśmy własnego utworu muzycznego, nie bawiliśmy się w lekarza 😛 i nie polecieliśmy w kosmos. Chciałam dodać, że nie bawiliśmy się prądem ale Marcin bawił się nim dzień wcześniej w hotelu 😛

  Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii

  Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii

  Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii

  Muzeum Nauki i Technologii Muzeum Nauki i Technologii

Idealnie w ciągu 5 minut od wyjścia mieliśmy już autobus powrotny do centrum, tym razem wysiedliśmy w rejonie dworca autobusowego, skąd odjeżdżają autobusy na lotnisko i żeby nie kusić losu przyspieszyliśmy kroku, właściwie to na stanowisko odjazdów niemalże wbiegliśmy. W każdym razie na autobus też bez problemu zdążyliśmy i po około godzinie byliśmy już na lotnisku. Wszystko jednak było na styk i aż boję się pomyśleć co by było gdyby …. 😛

Oslo dzięki świetnej komunikacji jest dobrym pomysłem na weekend, w szalonym tempie uda się tam każdemu zwiedzić naprawdę bardzo dużo.

Polecamy:

Ice Bar: http://www.magicice.no

Strona miasta, Oslo Pass:  www.visitoslo.com

Holmenkollen, Skocznia i Muzeum Narciarstwa:

http://www.skiforeningen.no/en/holmenkollen/

Muzeum Techniki: www.tekniskmuseum.no

Muzeum Fram: www.frammuseum.no

Muzeum Kon-Tiki: www.kon-tiki.no

Muzeum Łodzi Wikingów: http://www.khm.uio.no/vikingskipshuset/