... czyli podróże małe i duże ...

Babia Góra

                                       …  czyli UFO i inne tunele : )

Babia GóraBabia Góra to masyw górski w Paśmie Babiogórskim należącym do Beskidu Żywieckiego w Beskidach Zachodnich. Najwyższym szczytem jest Diablak (1725m n.p.m.) zwany też Babią Górą jak cały masyw 🙂 W 1954 w masywie Babiej Góry (wraz ze szczytem Diablak) utworzono Babiogórski Park Narodowy. W uznaniu niezwykłych walorów przyrodniczych Babiogórski Park Narodowy został wpisany w 1977 przez UNESCO na listę światowych rezerwatów biosfery. Jeśli chodzi o samą górę i próbę wytłumaczenia nazw Babia Góra i Diablak to związane są z nią różne legendy 🙂 Według jednej góra usypana została przez babę – olbrzymkę.  Kamienie i ziemia całkowicie przysypały kilka wsi, dlatego od tamtej pory, można podobno czasem usłyszeć dźwięk dzwonów wydobywający się z wnętrza górskiego szczytu. Bardzo częste nagłe zmiany pogody na wierzchołku góry niektórzy wiążą z działalnością złych sił. Podobno wracający z Orawy zbójnik postanowił odpocząć na szczycie Babiej Góry i tam spotkał Diabła. Ten za podpisanie cyrografu i oddanie duszy miał mu zapewnić dostatnie życie. Warunkiem złożenia podpisu ze strony mężczyzny miało być wybudowanie kamiennego zamku na szczycie góry. Zbójnik był chytry tak więc Diabeł wyzwaniu nie podołał, budowy do świtu nie ukończył, a gdy usłyszał pianie koguta z Zawoi wściekły machnął ogonem i zburzył zamek, który przygniótł zbójnika. Według jeszcze innej na samym wierzchołku odbywać się miały sabaty czarownic. Wiedźmy ze wszystkich okolicznych ziem zlatywały się na miotłach by ucztować i palić ogniska na jednym z kamienistych szczytów góry. Już nie raz planowaliśmy wybrać się tam w wigilię św. Łucji (13 grudnia), żeby to sprawdzić ale jeszcze jakoś mimo chęci nie udało się planu zrealizować. Z bardziej współczesnych legend … to podobno we wnętrzu Babiej Góry znajdują się tunele UFO 😛

 [M] Skoro i UFO to i moje komentarze. Wyczytałem, iż pod Babią Górą znajdują się „tajemne” tunele transportowe UFO podobno polscy inżynierowie to przebadali i potwierdzili ich istnienie z tym, że to taki „urban legend” nie znalazłem żadnego opracowania do tego i też nikt nas porwać w tym rejonie nie chciał, a jedyne otwory w ziemi jakie znaleźliśmy to jaskinie w pobliżu Małej Babiej Góry ale tam też nikt nas nie chciał transportować. Straszyć tez nic nie straszyło 🙂

  Start z Krowiarek Ufo w nocy :)

Wspólnie z Marcinem na Babią Górę wybraliśmy się po raz pierwszy zimą 2005r, oczywiście wcześniej każde z nas już było na niej oddzielnie. Był to nie tylko pierwszy nasz wspólny wypad na Babią ale i pierwszy tak bardzo zimowy wypad 🙂 Nie bardzo wiedzieliśmy jak się do tego przygotować i nie wiedzieliśmy czego spodziewać się zimą na górze 🙂 Przed tym wyjazdem kupiliśmy sobie nasze pierwsze stuptuty JPA i polarowe rękawiczki 🙂 i tyle z całego profesjonalizmu 😛 no może Marcin był lepiej przygotowany bo miał kurtkę narciarską jeszcze 😛 wypad miał być po prostu przyjemny i pod tym względem nas nie rozczarował 🙂 Do Zawoi dojechaliśmy bez żadnych przeszkód, samochód zostawiliśmy na parkingu na przełęczy Krowiarki i ruszyliśmy w górę. Pogoda była niesamowita, powietrze przejrzyste do tego było całkowicie bezwietrznie 🙂 i tak do samego końca. Po tym jak już minęliśmy sokolice i weszliśmy na otwartą przestrzeń naszym oczom ukazały się przepiękne Tatry. Na szczycie nadal było przejrzyście, bezwietrznie a Tatry były na wyciągnięcie ręki. Takimi niesamowitymi widokami i aurą przywitała nas „Babuszka” i muszę przyznać, że już nigdy później nie trafiliśmy na taką przejrzystość powietrza ani brak wiatru na szczycie. Zachwyciliśmy się Babią, zaczęliśmy też udzielać się na forum Babiogórskim, gdzie poznaliśmy Damiana, który jeszcze bardziej przekonał nas do tej góry. Od tej pory zdarzało się nam być na szczycie lub przynajmniej w granicach jej masywu po kilkadziesiąt razy w roku 🙂 zdarzało się, że siedząc w domu i oglądając jakiś film Marcin rzucał hasło „wschód słońca na Babiej” i zaraz zaczynaliśmy się pakować 😛 ta góra po prostu ma coś w sobie.

Pisząc o Babiej Górze nie można pominąć zwierzaków jakie tam można spotkać 🙂 na pewno Kacpra – Owczarka Podhalańskiego w Schronisku na Markowych Szczawinach, z którym można się wieczorem jak nie ma zbyt wielu turystów pobawić. Przy bardziej deszczowej pogodzie można podziwiać salamandry a w 2006 i 2008 roku zdarzało się nam spotkać babiogórskiego liska 🙂 w 2006 podszedł nas jak opatuleni w śpiwory czekaliśmy na wschód słońca i próbował sam poczęstować się czymś smacznym z plecaka a w 2008 roku dumnie paradował pomiędzy turystami i od każdego próbował wysępić coś do jedzenia w zamian za pozowanie do zdjęć, od Marcina wręcz wziął kawałek kanapki z dłoni, niestety od tego czasu nie mieliśmy już okazji go spotkać a naprawdę cwana była z niego bestia 🙂 Jeszcze tej zimy, chyba końcem grudnia 2013r spotkaliśmy buszującą w śniegu na Diablaku myszkę, okazało się, że ma ona swoją norkę w kamiennym murze na szczycie.

 W pełnej okazałości na szczycie Lisica chytruska

 [M] Babia Góra jest naszym poligonem doświadczalnym, zawsze testujemy na „Babuszce” nasz nowy sprzęt albo uczymy się jak zawiązać ósemkę 😛 (z internetu) magia tej góry przyciąga nas bardzo bo byliśmy na niej około 100 razy wchodząc na różne sposoby i o różnej porze dnia i roku. 🙂


Wejść na Babią Górę można na wiele sposobów:

 

I. Wejście od Przełęczy Krowiarki ( standardowo czerwonym szlakiem 2,5h)

 

Po przejechaniu Zawoi kierujemy się na Zubrzycę. Na Przełęczy Krowiarki znajduje się parking, gdzie bez obaw można zostawić samochód. Przy wejściu na szlak znajduje się Punkt Informacji Turystycznej, gdzie można zakupić bilet wstępu. Jeśli chodzi o wejście na Babią to wariantów już nawet w tym miejscu jest wiele. Podstawowy to właśnie 2,5h marszu czerwonym szlakiem poprzez Sokolicę 1367m n.p.m., gdzie znajduje się punkt widokowy z ławeczkami, na których można przysiąść i podziwiać Zawoję, Mosorny Groń a także Babią Górę i Małą Babią 🙂 Idąc dalej docieramy na Kępę 1525m n.p.m. mijając po drodze kolejny punkt widokowy. Idąc szerokim szczytem możemy już podziwiać po lewej stronie Tatry 🙂 oczywiście jak trafimy na dobrą widoczność. Droga na szczyt jest bardzo złudna, bo gdy nam się już wydaje, że za kolejnym szczytem już będzie Babia to niestety kilka razy musimy się rozczarować. Nim dojdziemy do Diablaka musimy minąć jeszcze szczyt Główniaka 1617m n.p.m. Ze szczytu Babiej Góry możemy już tylko podziwiać Tatry, Wielkie Jezioro Orawskie i Małą Babią. Na Diablaku znajduje się kamienny mur, który przy kapryśnej pogodzie na tym szczycie chroni turystów od wiatru. Jeśli zdecydujemy się zejść ze szczytu zielonym szlakiem w stronę Orawskiej Przywarówki to poniżej Diablaka natrafimy najpierw na źródełko „Głodna Woda” a chwilę później na pozostałości dawnego schroniska, dziś to już resztki ruin niedużej budowli z kamienia i betonu. Zachowały się częściowo stropy piwnic, zarys murów zewnętrznych i ścian działowych. Było to jedno z najwyżej położonych schronisk w przedwojennej polsce bo na wysokości 1610 m n.p.m. a jego nazwa brzmiała “Babiagora Schutzhaus”. Uroczyste otwarcie obiektu odbyło się 11 czerwca 1905 roku tak więc było ono również najstarszym w masywie Babiej Góry. Wybudowała je niemiecka organizacja turystyczna Beskiden Verein z Bielska Białej. Lata wojny budynek przetrwał prawie bez zniszczeń, ale pozostawiony został bez opieki. W 1949 roku drewniana część schroniska uległa spaleniu a mury stały jeszcze przez 30 lat. W 1979 roku na polecenie dyrekcji Babiogórskiego Parku Narodowego rozebrano je, pozostawiając jedynie zarastające trawą ruiny fundamentów.

  Zimowe podejście na Babuszkę Z Rafałem na Kępie

Jeśli chodzi o trasy od Przełęczy Krowiarki to na Babią można wejść jak już wspomniałam na wiele sposobów np. najpierw niebieskim szlakiem w kierunku Schroniska Markowe Szczawiny, następnie zielonym tj. Percią Botaników do Sokolicy i stamtąd w kierunku Diablaka standardowo szlakiem czerwonym. Można też zastosować wariant dojścia niebieskim szlakiem z Przełęczy Krowiarki do Schroniska Markowe Szczawiny – podziwiając po drodze przepiękny Mokry Staw – i stamtąd przez Przełęcz Brona na Babią Górę albo też wcześniej wchodząc z niebieskiego szlaku na szlak żółty tj. Perć Akademików wiodącą na górę trasą, na której natrafimy na ułatwienia w postaci metalowych klamer i łańcuchów. Jak ktoś nie lubi wchodzić i schodzić tą samą trasą to wystarczy tylko rzut oka na mapę, aby zobaczyć jak wiele mamy wariantów do wybrania zarówno na wejście jak i na zejście 🙂

  Dream Team na Diablaku Rafał zdobywca Sokolicy

 [M] Naszych wypadów na Babią Górę jest tak dużo dlatego też opisówkę będziemy sukcesywnie dokańczać dodając więcej zdjęć, tym razem z cieplejszych wypadów 🙂

   II. Wejście od Zawoi Markowej

 Tym razem przygodę zaczynamy dojeżdżając do Zawoi Markowej. Przy parkingu znajduje się punkt informacji turystycznej, w którym można zakupić bilet na wejście do parku. Sam parking jest bezpłatny (przynajmniej jak pytaliśmy o opłatę w punkcie informacyjnym to nikt nic od nas nie chciał)

[M] Różnie to czasem z tym parkingiem jest, raz jest płatny raz nie ale wydaje mi się, iż zależy to od obłożenia 🙂

  Osuwisko Tunele UFO :)

a biletem jest kartka pocztowa; swoją drogą nasza kolekcja tych kartek jest już imponująca 😛 na początku szlak biegnie szerokim deptakiem po czym wchodzimy w las i idziemy płajem wśród drzew 🙂 końcem lata co jakiś czas przystajemy oczywiście przy krzakach borówek 😛 i tak zielonym szlakiem docieramy do schroniska na Markowych Szczawinach. Obecnie jest to już nowe murowane schronisko ale my jeszcze pamiętamy drewniany budynek, który stał tu kiedyś 🙂 W schronisku można zatrzymać się na herbatkę lub obiadek a dalej to już wedle upodobania 🙂 można czerwonym szlakiem ruszyć prze przełęcz Brona a tam już zdecydować się czy pójdziemy w lewo na Babią Górę czy najpierw skręcimy w prawo i wejdziemy na Małą Babią. Jak dysponujemy większą ilością czasu to można pójść od schroniska szlakiem przez osuwisko i Halę Czarnego na Małą Babią a potem w kierunku przełęczy Brona i na Babią Górę. Można też od schroniska pójść szlakiem żółtym tj. Percią Akademików jeśli chcemy zakosztować atrakcji w postaci łańcuchów i metalowych stopni 🙂 pełna dowolność. Przy samym zaś schronisku znajduje się budynek GOPR no i buda Kacpra 🙂

  Akademików (fot. Tomasz Bednarski) Akademików

III. Wejście od Zawoi Czatoży przez Przełęcz Jałowiecką

Po dotarciu do końca drogi w Zawoi Czatoży ruszamy za szlabanik i w głąb lasu 🙂 początkowo szlakiem żółtym do Hali Czarnego 🙂 po drodze będziemy mogli znaleźć Grubą Jodłę a w zasadzie to tylko kamienną rekonstrukcję pnia tego olbrzymiego niegdyś drzewa. Przy pniu i dalej na trasie znajdują się wiaty, w których można odpocząć, przeczekać złą pogodę lub po prostu coś zjeść. W ciepłych miesiącach idąc tym szlakiem możemy mocno odczuwać zapach czosnku niedźwiedziego. Na Hali Czarnego znajduje się troszkę starsza wiata i ławeczka ale równie dobra na odpoczynek jak te nowe 🙂 Tutaj a nawet trochę wcześniej trzeba podjąć decyzję o tym czy ruszamy szlakiem zielonym na Małą Babią a później na Babią Górę czerwonym, czy też przez osuwisko do schroniska na Markowych Szczawinach a później szlakiem czerwonym przez przełęcz Bronę na Małą Babią, Babią Górę albo też na jedno i drugie 🙂 wszystko zależy jak bardzo lubimy chodzić po górach, ile czasu chcemy spędzić na łonie natury otoczeni ciszą i przepięknymi widokami 🙂

[M] Polecam ten szlak jak i ten od Lipnicy Wielkiej, bardzo mało ludzi spokój i cisza, po drodze można zaliczyć „grubą jodłę”, poczuć zapach czosnku niedźwiedziego i odpocząć pod licznymi wiatami na szlaku,

  Widoki z Babiej Szlak rzeka :)

IV. Wejście od Lipnicy Wielkiej

Z tą trasą będę miała najwięcej problemów 🙂 w przeciwieństwie do pozostałych przeszliśmy ją tylko raz 🙂 a było to tak 🙂 na wyjazd w rejon Babiej Góry i wejście tym szlakiem mieliśmy już ochotę od jakiegoś czasu. Pomysł poparli Asia z Tomkiem więc trzeba było wybrać tylko termin realizacji. Termin weekendowy w 2010r ustalony no ale problem był taki, że wyjechać trzeba rano a ja niestety miałam być tak akurat po nocnej zmianie. Nic to jak człowiek zdeterminowany 😛 o 6:00 jeszcze wtedy z Rudy Śląskiej odebrał mnie Marcin, w Pszczynie dołączyli do nas Asia z Tomkiem i Basia 🙂 i tak na dwa samochody ruszyliśmy do Zawoi. Rekonstruować zdarzenia będzie mi trochę trudno przez pryzmat czasu i zmęczenia po nocnej zmianie. Całą trasę przespałam na tylnym siedzeniu i nic nie pamiętam poza batonami, które gdzieś po drodze kupiłam na stacji benzynowej 😛 jeden z samochodów zostawiliśmy na przełęczy Krowiarki i pojechaliśmy dalej kombinując, gdzie by tu zacząć trasę 🙂 na mapie wiedzieliśmy, gdzie chcemy zacząć ale zabraliśmy się za dotarcie tam zbyt polną drogą i utknęliśmy przy szlabanie na drodze gdzieś w środku lasu (jak się potem okazało od szlabanu było jakieś 5 minut do punktu startowego naszej trasy) no i tak musieliśmy drogą tą samą wrócić i pojechać troszkę dalej. Tym razem do punktu startowego dotarliśmy ale pogoda trochę się popsuła. Już do punktu informacyjnego po bilety wstępu i pieczątki do książeczek GOT szliśmy w naciągniętych na głowy kapturach. Ale jak to się mówi, nie ma złej pogody 🙂 jest tylko złe ubranie.

  My na Akademików :) Na szczycie (fot. Tomasz Bednarski)

[M] Trasa była naprawdę off-roadowa, fakt jest taki, że zasugerowałem się miejscowymi, którzy tam przejeżdżali i sam się też wbiłem, jazda leśnymi drogami Renault Megane była trochę uciążliwa, do tego powrót od szlabanu. 🙂 Ogólnie odradzam, miejscowi jakoś sobie tam radzą ale lepiej wybrać wariant dłuższy i spokojniejszy.

Trasa szlakiem zielonym mimo że w dżdżystej pogodzie szła nam świetnie, humory dopisywały, a Basia, która szła z nami pierwszy raz też była zadowolona mimo że zmokła i nawet peleryna jej nie pomogła. Jeden z odcinków trasy przemierzaliśmy nawet korytem potoku 🙂 chyba że to nie był potok ani żadna rzeczka a po prostu deszcz tak wartko ścieżką płynął :p mimo zmęczenia, niewyspania i tego, że szłam sobie wolno z tyłu to wypad uważam za udany. Po drodze na Babią mieliśmy minąć krzyż upamiętniający śmierć 4 narciarzy w 1935r ale nie został on przez nas namierzony. Dłuższą chwilę zatrzymaliśmy się przy ruinach starego schroniska, o których już pisałam wcześniej. Na Babią Górę dotarliśmy oczywiście zadowoleni z siebie. Wróciliśmy na pewno na przełęcz Krowiarki ale jakim wariantem tras już nie pamiętam 🙂 chyba zmęczenie dawało mi się już we znaki, że tego nie zakodowałam 🙂 potem zostało już tylko wsiąść do pozostawionego tam samochodu, podjechać na parking, gdzie został drugi a potem w konwoju wrócić do Pszczyny. Wypad jak każdy na Babią Górę 🙂 udany :):)

  Na Małej Babiej Takie tam ...

[M] wracaliśmy przez Bronę do schroniska a później zejście do Markowych gdzie stał samochód Tomka 🙂

Jeśli chodzi o dokładne czasy przejść i warianty tras, to najlepiej posiłkować się mapą 🙂 w sumie mogłabym poszukać i dopisać ale to nie ma znaczenia bo kombinacji tras jest tak dużo, że i czasy musiałabym sumować w różnych kombinacjach 😛 a najzwyczajniej mi się nie chce 😛 Na Babią Górę warto pojechać i tam zadecydować, ile czasu w jej okolicy zamierzamy spędzić

[M] Dodać należy, iż rejon Babiej Góry jest naprawdę ciekawym i magicznym miejscem, jeśli już znudziliśmy się sama „Babuszką” zawsze można od Krowiarek pójść na Policę przez Kiczorkę (to moja kultowa góra z którą wiąże się dość humorystyczna historia ale o tym kiedyś indziej napiszę) kawałek od Policy znajduje się bardzo sympatyczne schronisko „na Hali Krupowej” w sezonie szlak mało oblegany w porównaniu do Babiej.

  Klamry (fot. Tomasz Bednarski) Bożenka i łańcuchy :) Łysy obserwuje :)

Na koniec kilka humorystycznych momentów z Babiej Góry:

– przebierając się warto pamiętać, iż z góry całkiem nieźle widać i np. przebieranie się w krzakach na Sokolicy jest średnio dobrym pomysłem (chyba, że jest się ekshibicjonistą) z Kępy można naprawdę niechcący 🙂 zaobserwować „wschód księzycka” czyli damskie tyłki wypięte w kierunku Tatr 🙂

– obuwie to jest jakaś masakra, sandał czy klapki na skale to nie jest dobry pomysł, ale tzw. „kaczuszki” czyli buciki na obcasach to już masakra (pani nauczycielka poruszała się w takim obuwiu z grupą uczniów )

– w lecie na Diablaku koleś sprzedawał piwo z lodówki turystycznej

– schodząc z Babiej po wschodzie słońca trafiliśmy na lekko „nabąbionego” kolesia, który wybierał się na szczyt z reklamówką a w niej akurat miał zapasy w postaci 6 piw puszkowych. 🙂 Czy doszedł tego nie wiemy 🙂

 

– w rejonie pomiędzy Kepą i Gówniakiem padło słynne hasło „Zbolały ja Cie zajebie”, to akurat Aśka gdy wyszła na szlak po pokonaniu alternatywnej trasy w skałach 🙂

– kiedyś z obecną żoną kuzyna Bożenki, Martą wychodziliśmy w nocy na wschód słońca, od Sokolicy zaczął lać tak potwornie deszcz, że wyglądaliśmy jak byśmy się kąpali w Mokrym Stawku, nigdzie w górach tak nie przemokłem jak tam wtedy 🙂

– w zimie zaspa na Sokolicy nie dość, że zakrywała cały „szlakowskaz” to jeszcze była wyższa ode mnie, taki zwał ok 5-6 metrów śniegu 🙂