... czyli podróże małe i duże ...

CERN 2017

…. czyli od Wielkiego Zderzacza Hadronów na szczyt Aiguille du Midi w 4 dni

Chłodna kalkulacja i znowu okazało się, że korzystniej będzie pojechać do CERN z Grupą Bis-Pol niż kombinować pod górkę samemu 🙂 z tą firmą zaprzyjaźniliśmy się już w 2013 r. podczas wyjazdu do Czarnobyla więc wiedzieliśmy, że czeka nas dobra zabawa i profesjonalna organizacja wyjazdu. W sprawie wycieczki konsultowaliśmy się głównie z przewodnikiem Mateuszem Birówka, szkoda, że nie mieliśmy okazji znowu spotkać się podczas wyjazdu 🙂 Wystartowaliśmy 30.04.2017 r. z Krakowa z przewodnikiem Bogusławem Tondera i trzema sympatycznymi kierowcami. Miejsce wyjazdu nie było obligatoryjne bo część ekipy kierowcy zbierali po drodze w Katowicach i Gliwicach. Łącznie uczestników wyjazdu było około 30-tu. My pojechaliśmy jeszcze z moim bratem Rafałem i Grześkiem, którego czytelnikom bloga już chyba nie musimy przedstawiać 🙂 Dla komfortu załatwiliśmy sobie tylne siedzenia w autobusie, do kompletu i do towarzystwa usiadł z nami jeszcze Mateusz, z którym szybko się zaprzyjaźniliśmy. Plan wyjazdu mieliśmy bardzo napięty, ograniczał nas tylko czas pracy kierowców (o czym przypominała każdemu spóźnialskiemu jedna z uczestniczek wycieczki – Tamara), ustalone godziny i miejsca posiłków oraz pogoda ale i tak udało nam się chyba wszystko ogarnąć a nawet zobaczyć coś więcej w bonusie, niestety z powodu ograniczeń tachografów czasu wolnego na zwiedzanie nam troszkę brakowało. Najpierw jednak czekała nas troszkę męcząca całonocna jazda autobusem 🙂 zatęskniliśmy za sypialnymi autobusami z Wietnamu. Marcin próbując znaleźć sobie skrawek wygodnego miejsca wyczołgał się na schodki przy tylnych drzwiach i wyłożył na plecakach wyjmując z nich najpierw wszystko co mogłoby nie przetrwać roli materaca. Niestety wygibasy na schodkach i plecakach też nie pozwoliły na wygodny sen. Pierwszy przystanek zrobiliśmy już we Francji w Strasburgu przy granicy niemieckiej. Mimo deszczowego przedpołudnia z przyjemnością wytoczyliśmy się z autobusu, żeby rozprostować nogi. Przez Plac Gutenberga doszliśmy do Katedry Notre Dame. Katedrę wzniesiono w latach 1176-1439 z czerwonego piaskowca na miejscu wcześniejszej spalonej budowli. Pierwotny projekt w stylu romańskim z czasem zastąpiła koncepcja gotycka. Katedra ze swoją strzelistą wieżą do dziś pozostaje symbolem Alzacji. Wewnątrz oprócz zdobień wrażenie robi akustyka oraz zegar astronomiczny z wizerunkiem Mikołaja Kopernika. Wolnego czasu nie mieliśmy zbyt wiele ale wykorzystaliśmy go na spacer wzdłuż kanału. W sklepach z pamiątkami nie znaleźliśmy sowy ale postanowiliśmy za to sprowadzić do polski małego emigranta bociana 🙂 Wracając pod Katedrę skąd mieliśmy wrócić do autobusu załapaliśmy się jeszcze na pochód pierwszomajowy 🙂

Strasburg Strasburg Katedra Notre Dame Katedra Notre Dame Katedra Notre Dame

Katedra Notre Dame Katedra Notre Dame Katedra Notre Dame Katedra Notre Dame Katedra Notre Dame

Strasburg Strasburg Strasburg Strasburg Strasburg

Strasburg Strasburg Strasburg Strasburg Strasburg

Pochód 1 Majowy :) Pochód 1 Majowy :) Pochód 1 Majowy :)

Strasburg Strasburg Emigrant :)

W bonusie już z autobusu zobaczyliśmy budynki Parlamentu Europejskiego, Rady Europy i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Kolejny przystanek zrobiliśmy w Szwajcarii w Bernie. Pogoda dalej nas nie rozpieszczała, pewnie nikogo nie zdziwi, że dalej padało. Na początek z góry zobaczyliśmy wybieg dla niedźwiedzi i miśki 🙂 Od słowa niedźwiedź pochodzi sama nazwa miasta, z niedźwiedziami związana jest też legenda dotycząca jego założenia również w herbie można zobaczyć misia 🙂 dalej poszliśmy w kierunku Katedry św. Wincentego, gdzie po chwili zadumy w widokowym parku przy katedrze zwiedziliśmy samą Katedrę i weszliśmy na jej wieżę skąd rozciągał się jeszcze piękniejszy widok na miasto. Jak już mówiłam, nieubłaganie gonił nas czas pracy kierowców więc na samodzielne zwiedzanie zostało nam może 20 minut. W drodze powrotnej do autobusu minęliśmy jeszcze dom Alberta Einsteina, którego podobizna w oknie odprowadzała nas bystrym i zadziornym wzrokiem. Został nam ostatni etap podróży, nocleg mieliśmy zarezerwowany w miejscowości Annemasse w Hotelu Premiere Classe Vile La Grand a obiadokolacje zjedliśmy o godz. 20:00. Wreszcie mogliśmy się odprężyć, rozprostować wszystkie kończyny i wyspać w miękkich łóżeczkach.

Berno Berno Berno Berno Berno

Berno Berno Berno Berno Berno

Berno Berno Berno Berno Berno

Berno Berno Berno Berno Przed domem Einsteina

Przed domem Einsteina Berno Berno Berno Berno

Berno Berno Berno

Rano, żeby wszystko sprawnie poszło śniadanie zjedliśmy podzieleni na 2 grupy, potem niestety przez pośpiech zapomniałam aparatu fotograficznego a tego dnia mieliśmy przecież wizytę w Instytucie CERN. Zorientowałam się dopiero w autobusie 🙁 Dobrze, że w telefonie komórkowym też mam aparat, bo nie robiąc zdjęć nie byłabym sobą. Po drodze do Genewy utknęliśmy na chwilę w korku i z powodu niewielkiego poślizgu pracownik CERN i zarazem nasz opiekun na resztę pobytu Edward Nowak nie czekał na nas na recepcji ale już bezpośrednio zgarnęliśmy go do autobusu sprzed budynku. Na początek zabrał nas na swoją autorską prezentację aby przybliżyć nam samą ideę powstania instytutu oraz prowadzonych tam badań jak i samych urządzeń w tym Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC) akceleratora cząstek, który pewnie w niedługim czasie ustąpi miejsca jeszcze większemu projektowi, który już jest w zamyśle naukowców tam pracujących. Głównym celem eksperymentów tam prowadzonych jest jeszcze lepsze poznanie cząstek elementarnych, bardziej w teorie fizyki kwantowej nie będę się zagłębiała bo brak mi niestety wiedzy w tym zakresie.

W trakcie wykładu CERN i Ty możesz zostać wykładowcą w CERN :) Centrum Sterowania CERN Centrum Sterowania CERN Centrum Sterowania CERN

Po prezentacji zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Już się cieszyłam bo wg moich obliczeń mieliśmy być z Marcinem i Rafałem w tej grupie, która pojedzie do AMS czyli do centrum sterowania eksperymentem w którym moduł Magnetyczny Spektrometr Alfa został umieszczony na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, okazało się jednak, że tam pojechała grupa Grzesia i Mateusza a my zostaliśmy w budynku obok, gdzie nasz opiekun jeszcze bardziej przystępnie wyjaśnił nam działanie akceleratorów cząstek. Na sam koniec kiedy zakończył prezentację przełączył jakiś magiczny przycisk 😛 i ściana, na której jeszcze chwilę temu oglądaliśmy schematy i filmiki dotyczące działania akceleratorów, stała się przezroczysta a za tym wielkim weneckim lustrem ujrzeliśmy prawdziwe centrum dowodzenia i serce projektów tam prowadzonych. Każda wyspa otoczona była monitorami, wielkie monitory wisiały również na ścianach przy stanowiskach, nawet dowiedzieliśmy się na którym wyświetlaczu pojawią się dane w trakcie działania LHC. Pomiędzy wyspami wrzało od pracy, ludzie jednak wyglądali na zadowolonych, niektórzy wykorzystywali chwile na zaparzenie kubka herbaty. Praca z taką ilością danych jest pewnie stresująca do tego sama świadomość, że za lustrem raz po raz pojawiają się zaciekawieni turyści żądni wiedzy i wrażeń. My prawdę mówiąc po cichu marzyliśmy o zobaczeniu samej konstrukcji LHC, która znajduje się pod ziemią, niestety taka możliwość jest tylko w czasie przerw konserwacyjnych gdy akcelerator jest unieruchomiony przez dłuższy czas. Po tych prezentacjach znowu zostaliśmy jako grupa połączeniu w całość a następnie rozdzieleni na trzy pomniejsze grupki. Tu już dostaliśmy nowego opiekuna i ruszyliśmy do Hali Magnesów. Niesamowite było to, że w bardzo przystępny sposób starano się nam wytłumaczyć samą budowę akceleratora oraz zastosowanych technologii i materiałów. Ponadto wszystkiego można było dotknąć.

Centrum Sterowania CERN Centrum Sterowania CERN Hala Magnesów Hala Magnesów Hala Magnesów

Hala Magnesów Nadprzewodnik vs Miedź Hala Magnesów Hala Magnesów Hala Magnesów

Hala Magnesów Hala Magnesów Hala Magnesów Hala Magnesów Hala Magnesów

Uważam, że CERN jest idealnym miejscem na zorganizowanie wycieczki szkolnej. Następnie pożegnaliśmy się z naszymi opiekunami i wróciliśmy w kierunku recepcji. Po drodze myśleliśmy o obejrzeniu wystawy w budynku zwanym „Globe” ale okazało się, że z przyczyn technicznych chwilowo był zamknięty. Zostało więc nam zobaczenie wystawy Microcosm bezpośrednio przy recepcji. Z niedosytem wrażeń poszliśmy później wspólnie na zamknięty teren CERN do stołówki. Zanim tam jednak weszliśmy wymknęliśmy się kawałek dalej pod pomnik Boga Shiva 😛 Marcin przed wycieczką szukał na Yotube filmików dotyczących CERN-u a pierwsze co znalazł to filmik z teorią spiskową i rytualnym zabójstwem pod tym pomnikiem 😛 oczywiście wszystko w otoczce absurdu 😛 ale przez to dotarcie do pomnika stało się naszą misją poboczną 😛 Później mogliśmy już spokojnie pójść na małe co nieco do stołówki. Wszystko co dobre szybko się kończy tak więc i nasza przygoda w CERN. Nie był to jednak koniec atrakcji w tym dniu.

Globe CERN Globe CERN Microcosm CERN Microcosm CERN Microcosm CERN

Microcosm CERN Boooo !!! Shiva Shiva

Pojechaliśmy do Genewy. Ciągle padało z króciutkimi przerwami. Tam w planach mieliśmy obejrzenie Katedry Św. Piotra i Audytorium Kalwina a także Pomnika Reformacji, zobaczyliśmy też Arsenał z bogatą dekoracją obrazującą wydarzenia z dziejów miasta, Ratusz, poznaliśmy też trochę historię tego miasta także od strony religijnej. W ramach ciekawostek architektonicznych dowiedzieliśmy się, że nadbudówki nad niektórymi kamienicami związane są z przyjęciem do miasta Hugenotów. Nie wiem czy wszystko udało się nam spamiętać. Zegara kwiatowego ani fontanny już nie udało się nam zobaczyć, choć jeśli chodzi o fontanny to woda lała się na nas już jak z cebra, tym razem jednogłośnie już sami zrezygnowaliśmy z czasu wolnego i wróciliśmy do autobusu.

Genewa Genewa Genewa Genewa Genewa

Genewa Genewa Genewa Genewa Genewa

Genewa Genewa Genewa Genewa Genewa

Genewa Genewa Genewa

Po drodze do Hotelu czekała na nas jeszcze obiadokolacja. W Hotelu natomiast zaczęliśmy się integrować z pozostałymi wycieczkowiczami, dysputy w mniejszych grupach w naszym przypadku trwały do 1:00 w nocy. Rano o 7:00 czekało na nas śniadanie i po spakowaniu ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Po drodze jednak w planach mieliśmy między innymi postój w Chamonix i wjazd na szczyt Aiguille du Midi (3848m n.p.m.) kolejka gondolową. Wbiliśmy się idealnie w okienko pogodowe. Na szczyt wjechaliśmy tuż po 10:00 i po godzinie jeśli nikt nie poczuje się gorzej na tej wysokości mieliśmy spotkać się podczas zjazdu w dół. Wysokość mimo wszystko dała nam się trochę we znaki choć sami na nie takich wysokościach już bywaliśmy. Korzystając z pogody podziwialiśmy widoki na masywy ośnieżonych szczytów, na Mont Blanc, na skialpinistów walczących w śniegu poniżej tarasów widokowych.

Chamonix Chamonix Aiguille du Midi Aiguille du Midi

Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi

Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi

Na sam koniec stanęliśmy jeszcze w kolejce do szklanego tarasu. Podekscytowani zdjęciami nawet nie zwróciliśmy uwagi, że na górze został telefon Marcina. Rafał w związku z wysokością nie czuł się najlepiej więc postanowiliśmy z nim zjechać na dół, na szczęście Marcin w porę zorientował się, że zostawił telefon i wrócił po niego na iglicę podczas gdy ja już zjeżdżałam na dół z młodym. Oczywiście telefon się znalazł. Ja wcześniej zgubiłam zegarek w CERN ale zbyt późno się zorientowałam i już nie było szansy wrócić.

Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi Aiguille du Midi

Ostatnim już punktem wycieczki był przystanek w Montreux, jednej z zaczarowanych szwajcarskich miejscowości nad jeziorem Genewskim. Tu pogoda nas znowu zaskoczyła, na sam koniec wycieczki wyszło słońce. Rozeszliśmy się od pomnika Freddiego Mercury we wszystkich kierunkach i mieliśmy wreszcie trochę czasu dla siebie bez deszczu i bez pośpiechu. My wykorzystaliśmy ten czas na spacer i leżakowanie na plaży choć aż tak ciepło nie było ale leżaki stały niewykorzystane więc na chwilę na nich przysiedliśmy 🙂 I to by było na tyle 🙂

Montreux Montreux Montreux Montreux Montreux

Montreux Montreux Montreux Montreux Montreux

Montreux Montreux Montreux Montreux Montreux

Montreux Montreux We are the champions :) Montreux

Wycieczka nam się udała i to bardzo, niestety zanim wróciliśmy do domu minęło wiele godzin spędzonych w autobusie. Na szczęście kierowcy na życzenie zatrzymywali się nam w różnych miastach, zależnie skąd kto miał bliżej do domu. Ostatnim przystankiem był Kraków ale tam już nie dojechaliśmy bo w Katowicach czekała na nas już Kasia z Piotrkiem.

Montreux

Polecamy:

Grupę Bis-Pol – jako organizatora wycieczki