... czyli podróże małe i duże ...

Irlandia Północna 2015

                                … czyli przygody z Goblinem  Makkumkejem

Irlandia Północna

Kolejna promocja i w nasze ręce wpadły bilety do Belfastu w Irlandii Północnej 🙂 Tam nas jeszcze nie było 😛 Belfast kojarzył nam się z nie tak dawnym konfliktem i IRA (Irish Republican Army) więc tym bardziej chcieliśmy zobaczyć to miasto. Aby czterodniowy wyjazd jak najlepiej wykorzystać Marcin od razu zabrał się za szukanie ciekawych miejsc w pobliżu. Planowaliśmy zwiedzić Belfast, Groblę Olbrzyma i trasę The Gobbins ale ostatecznie wyszło troszeczkę inaczej 🙂

 Belfast Belfast Belfast Belfast

Nasz wyjazd przypadał na początek października. W Belfaście byliśmy w sobotę późnym wieczorem. Do centrum dostaliśmy się autobusem. Mimo późnej godziny miasto tętniło życiem za sprawą pobliskich klubów. Nocleg mieliśmy zarezerwowany wcześniej więc tylko dotarliśmy do Hotelu, uzgodniliśmy plan działania na następny dzień i poszliśmy spać. Zaraz z rana wymeldowaliśmy się i ruszyliśmy w stronę dworca kolejowego Great Victoria, najpierw pociągiem pojechaliśmy do stacji Corelaine a później już autobusem do przystanku Aird, Giants Causeway The Nook. Komunikacja jest tam bardzo prosta bo dworce autobusowe są zaraz przy kolejowych. Kierowca bez problemu uprzedził nas kiedy mamy wysiąść. Już w trakcie jazdy podziwialiśmy prześliczne klify i ruiny starych zamków. Wysiadając zobaczyliśmy tłumy podążające w kierunku Visitor Centre więc trochę przyspieszyliśmy. Gdy w tłumie przechodziliśmy przez drzwi wejściowe Marcin nawet dostał bilet i mapkę ale szybko wyjaśniliśmy, że nie jesteśmy częścią wchodzącej wycieczki tak więc bilet nam zabrali i pokierowali do innego wejścia 😛 Bilety mieliśmy zarezerwowane wcześniej a ich wydrukowanie w automacie było już tylko formalnością, miłym zaskoczeniem było to, że przy wejściu można było też pobrać audio quide’a w języku polskim. I tak oto przystąpiliśmy do realizacji pierwszego z celów naszej wycieczki.

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

Grobla Olbrzyma Giant’s Causeway to oryginalna formacja skalna na wybrzeżu Irlandii Północnej (hrabstwo Antrim) składająca się z ciasno ułożonych kolumn bazaltowych. Składa się z około 37 tysięcy ciasno ułożonych kolumn bazaltowych, które uformowały się podczas erupcji wulkanicznej 50-60 mln lat temu. Powstanie takich kolumn związane jest ze spękaniami ciosowymi, powstałymi w trakcie stygnięcia lawy. Większość kolumn ma podstawę sześciokątną, choć niektóre mają mniej lub więcej boków. Grobla Olbrzyma jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO a jej teren znajduje się w obszarze Parku Narodowego. Według irlandzkiej legendy Groblę wybudował olbrzym Finn MacCumhaill (Finn McCool), przywódca wojowniczej bandy Fianna, który chciał przejść do Szkocji suchą stopą i tam pokonać swojego odpowiednika. Jednak, gdy przeszedł i zobaczył, jak wielki jest szkocki olbrzym, w panice uciekł i z pomocą swojej żony przebrał się za dziecko. Gdy szkocki olbrzym przybył za nim do Irlandii i zobaczył „dziecko”, przeraził się. Jeśli tak duże jest dziecko, to jak wielki musi być dorosły. Uciekając do Szkocji po drodze porąbał Groblę by Irlandczyk nie mógł za nim wrócić.

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma) Grobla Olbrzyma

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

Groblę Olbrzyma można zwiedzić idąc dołem wzdłuż oceanu bądź ścieżką wiodącą górą wzdłuż klifu. Biorąc pod uwagę ilość osób idących asfaltową drogą na dole i czekających na odjazd autobusu, który wzdłuż tej drogi zawiezie ich od razu do „bazaltowej bramy” uznaliśmy, że jednak pójdziemy górą 🙂 i to był bardzo dobry wybór. Spokojnie szliśmy sobie klifem, z góry podziwialiśmy niezwykłe skalne formacje, które nosiły też swoje nazwy. Szybko odpuściliśmy sobie słuchanie nagrania audio przewodnika i po prostu zachwycaliśmy się pięknem krajobrazu. Im byliśmy dalej tym ludzi było coraz mniej. Pogoda mimo niekorzystnej prognozy była całkiem dobra i póki co spodnie przeciwdeszczowe przydawały się tylko do siedzenia na nich na trawie przy postojach. Po jakimś czasie zawędrowaliśmy dalej niż ścieżka biegnąca brzegiem oceanu uznaliśmy więc, że zaraz zawrócimy i zejdziemy w dół, żeby przyjrzeć się skalnym formacjom z bliska.

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma)

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

W dole szliśmy praktycznie w tłumie ludzi, gdybyśmy tędy szli od początku na pewno nie zawędrowalibyśmy już na górę i wiele byśmy przez to stracili. Po zejściu poszliśmy w kierunku końca dolnej trasy, choć to wcale tak do końca „koniec” nie był bo jeden z turystów czmychnął przez ogrodzenie i poszedł sobie dalej po zboczu starą ścieżką poprzecinaną osuwiskami My uznaliśmy, że ogranicza nas powrotny autobus więc powoli zawróciliśmy w kierunku Visitor Centre. Po drodze udało nam się natrafić na „but olbrzyma”, „organy” i inne kamienne „cuda i dziwy”. Po dojściu do „bazaltowej bramy” postanowiliśmy trochę odpocząć. W szczeliny bazaltowych kolumn wepchnięte było bardzo dużo monet tak więc Marcin też poupychał w wolnych szczelinach polskie miedziaki 😛 cobyśmy tu też jeszcze kiedyś wrócili. Po dłuższym odpoczynku i podziwianiu fal rozbijających się o groble ruszyliśmy dalej. Udało nam się jeszcze wejść na skróty na pobliskie wzniesienia i tak dotarliśmy z powrotem do punktu wyjścia. Nie wysłuchaliśmy do końca historii audio quide’a; w sklepie z pamiątkami dorwaliśmy sowę i poszliśmy w kierunku przystanku czekać na autobus powrotny. Marcin myślał, żeby wysiąść gdzieś po drodze i zdążyć na wcześniejszy pociąg ale ja bałam się kombinowania z trasą powrotną, wolałam poczekać w Coleraine niż gdzieś utknąć. Przynajmniej przez to, że do odjazdu pociągu w kierunku Belfastu mieliśmy jakąś godzinkę to poszliśmy pozwiedzać rejon w pobliżu dworca i tak trafiliśmy na jakiś miejscowy fastfood.

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma) Grobla Olbrzyma

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

Daliśmy się nawet skusić na hamburgera ¼ lb z frytkami ale jakoś nie przypadło nam to do smaku. W drodze powrotnej wysiedliśmy z pociągu jakieś dwie stacje wcześniej przy szpitalu i dzięki temu mieliśmy bliżej do zarezerwowanego hostelu. Było już ciemno, na ulicach spokojnie tylko dziwne, że sklepy z piwem i innym alkoholem sprawiały wrażenie niedostępnych warowni. Drzwi zamknięte na zamek i każdemu klientowi otwierane były poprzez zwolnienie blokady elektromagnetycznej 🙂 A my tylko dwa miejscowe piwa na spróbowanie chcieliśmy. Jakoś udało nam się wreszcie zaopatrzyć w miejscowe trunki i ruszyliśmy dalej.

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

  Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

 Grobla Olbrzyma Grobla Olbrzyma

W Hostelu przywitał nas właściciel, wskazał nam pokój i wspomniał, że akurat następnego dnia będą na zmianie dwie polki więc na pewno nam doradzą co warto w okolicy zwiedzić. Przed snem wrzuciliśmy jeszcze jakieś fotki na fejsa. Następnego dnia przy śniadaniu mieliśmy okazję poznać dwie bardzo miłe dziewczyny. Plan na ten dzień mieliśmy już sprecyzowany bo zarezerwowaliśmy wejście na The Gobbins ale i tak dziewczyny powiedziały co w razie czego można jeszcze zwiedzić w Belfaście i okolicy. Śniadanie oczywiście było smaczne i było go dużo, tak dużo, że kiełbaskami podzieliłam się z Marcinem. Znowu ruszyliśmy w kierunku stacji kolejowej przy Szpitalu. Po drodze zrobił na nas wrażenie budynek Komendy Policji. Budynek był niemalże Warownią niemożliwą do zdobycia. Wysoki mur, budka wartownicza, za murem kolejny mur równie wysoki, dookoła kamery, wręcz strach było w pobliżu przechodzić. Kusiło mnie bardzo żeby zrobić zdjęcie ale trochę się bałam robić je z bliska. Poszliśmy dalej w kierunku Szpitala. Mimo, że na przystanku nie ma budynku dworca to na peronie stał starszy Pan w kolejowym uniformie i przy zejściu na peron chętnym sprzedawał bilety. Pogody nie mieliśmy za ciekawej, tym razem padało od rana. Na peronie na szczęście mogliśmy się schować pod wiatą. Pociągiem dojechaliśmy do małej stacji przed Whitehead. Na peronie znowu wskoczyliśmy w przeciwdeszczowe spodnie i na przekór silom przyrody parliśmy do przodu. Pogoda nawet na chwilę się nie zmieniała, padał deszcz a do ego wiało. I tak oto mieliśmy zrealizować nasz drugi punkt wycieczki.

 Komenda w Belfascie Ulice Belfastu W drodze do The Gobbins Selfie :)

Ścieżka Gobbinsa The Gobbins Path podobno przyciągała niegdyś więcej turystów niż Grobla Olbrzyma. Wybudował ją irlandzki inżynier kolejowy Berkeley Deane Wise. Zaplanował ją chodząc wzdłuż skraju klifu. Pierwszy odcinek ścieżki otwarto w 1902 roku i była to wtedy najbardziej spektakularna trasa w Europie. Trasa miała docelowo mieć 3 mile ale choroba powstrzymała twórcę od ukończenia dzieła a Zarząd Dróg Whitehead opublikował raport w którym udowodnił, iż trasa mimo dużej atrakcyjności turystycznej przynosi straty. Niestety w 1909 roku, inżynier Berkeley Dean Wise zmarł, pozostawiając plany przedłużenia Ścieżki Gobbins’a, które nigdy nie zostały zrealizowane. Ostatni raz poddano renowacji Ścieżkę w 1936 roku. Ostatecznie ścieżkę zamknięto choć podejmowano jeszcze próby jej otwarcia i renowacji. Z czasem ścieżka ulegała destrukcji nękana siłami wiatru i morza. W tym właśnie stanie sała się wyzwaniem, ludzie zajmujący się sportem wyczynowym, zaczęli wykorzystywać Ścieżkę Gobbins’a. Za pomocą lin, haków i kajaków, wyczynowcy pokonywali Gobbins Path, filmując i uwieczniając swoje wyczyny. W roku 2008 Rząd Irlandii Północnej stworzył wizualizację oraz plany przywrócenia ścieżki Gobbins’a do dawnej świetności. Na dzień dzisiejszy można podziwiać ścieżkę odrestaurowaną. Wejścia odbywają się tylko z przewodnikami a termin i godzinę wejścia można zarezerwować przez internet.

 Droga do latarni Droga do latarni Droga do latarni Blackhead path Blackhead path

  Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path

  Po drodze :) Blackhead path Blackhead path

Miło było wejść do ciepłego i suchego pomieszczenia jakim było The Gobbins Visitor. Marcin stanął wśród innych ludzi przy kontuarze żeby wymienić nasze rezerwacje na bilety wstępu. Po chwili powiedział, że wejść dzisiaj nie będzie. Byłam pewna, że sobie żartuje bo już nieraz mnie tak wkręcał ale niestety, chwilę później chłopak z obsługi faktycznie zwrócił nam pieniądze. W pomieszczeniu obok była kawiarenka więc postanowiliśmy trochę się ogrzać i przeschnąć. Moja kurtka przepuściła trochę wody na szwach a za oknem deszcz ciągle padał i nie przestawało wiać. Po około godzinie czekania aż przestanie padać zainteresowała się nami obsługa, tym bardziej, że powoli znowu zaczęliśmy wskakiwać w nasze ubranka przeciwdeszczowe. Do Marcina zagadnął nawet chłopak z obsługi oferując podwiezienie na dworzec kolejowy, odpowiedź Marcina, że dziękuje za propozycje ale zamierzamy się jeszcze w okolicy pokręcić wzbudziła jeszcze większą konsternację obsługi bo już mieli pewność, że planujemy pokręcić się za bardzo w kierunku nieczynnej dziś ścieżki The Gobbins 😛 tak więc chłopak po krótkiej naradzie z resztą obsługi zaproponował nam, malowniczą trasę do latarni morskiej, która przypadkiem wiedzie w przeciwnym kierunku niż trasa do The Gobbins a później dalszą trasę brzegiem oceanu do stacji kolejowej w Whitehead 😛 od razu zwietrzyliśmy podstęp ale latarnia morska i tak wydała się nam kuszącą alternatywą 🙂 No i poszliśmy sobie drogą tak jak nam wskazano 🙂 oczywiście cały czas padało. Trasa była tym przyjemniejsza, że prawie wszystkie płoty po drodze były porośnięte ostrężynami, przez co trochę wolno nam szło bo najeść się też trzeba było 😛 I tak doszliśmy do jakiejś wewnętrznej drogi, jakiś mijany po drodze starszy mężczyzna zwrócił nam nawet uwagę, że to raczej nie jest dobra pogoda na spacer ale nam deszcz i wiatr już nie przeszkadzały. Doszliśmy powoli do murów ogradzających latarnię. Na jej teren nie można było wejść. Wzdłuż murów zauważyliśmy zagrodzoną żelastwem ścieżkę i tak przyglądaliśmy się jej i przyglądaliśmy aż nagle zza muru ścieżką wyszedł jakiś chłopak, przeszedł po żelastwie i poszedł dalej. Nie zastanawiając się przeszliśmy też po metalowych zasiekach i poszliśmy dalej. Ścieżka powiodła nas na klif trochę poniżej latarni. Wiało niemiłosiernie ale widok na ocean rekompensował nam wszystko. Marcin wypatrzył z góry poniżej uskoku jakieś barierki i schodki i już zacierał ręce kombinując jak tam dojść.

 Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path

  Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path

  Blackhead path Blackhead path Blackhead path

Poszliśmy dalej w dół ścieżką, później schodkami, przeszliśmy koło poprzewracanych barierek i tak doszliśmy do początku trasy wiodącej tuż poniżej uskoku. Gdyby nie ta deszczowa i wietrzna pogoda nie zobaczylibyśmy tak dużych fal rozbijających się o skały. Ścieżka w skałach co prawda była zabezpieczona barierkami ale były one bardzo zniszczone, brakowało w nich niektórych elementów; wolałam iść przy skale bo opieranie się o te nadszarpnięte zębem czasu zabezpieczenia mogło się źle skończyć a lepiej nie kusić losu. Fale rozbijające się o brzeg niemalże nas dosięgały, parę razy nawet się przestraszyłam, że zaraz mnie zmyje ze ścieżki ale to było tylko złudzenie spowodowane ich ogromem. Na szlaku przechodziliśmy tunelem w skale, mostkiem, platformą tuż nad skałami smaganymi falami. Niebo było złowrogie, ciemne niemalże całkowicie pokryte chmurami 🙂 Wszystko to razem robiło niesamowite wrażenie 🙂 Całkowicie zrekompensowało nam to niemożność wejścia na ścieżkę The Gobbins 🙂 I tak doszliśmy do końca tego zamkniętego szlaku, przeszliśmy przez kolejną barierkę zagradzającą wejście z drugiej strony i już legalnie ścieżką przy plaży podążaliśmy sobie w kierunku miejscowości Whitehead.

  Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path

  Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path Blackhead path

  Blackhead path Blackhead path Basen Whitehead

  Blackhead path Widok na Whitehead Whitehead

Po drodze oczywiście zbieraliśmy kamyki, muszelki i próbowaliśmy wypatrzeć jakieś bursztynki ale tych ostatnich niestety nie znaleźliśmy. Przy plaży znaleźliśmy tablice z informacją na temat zamkniętej ścieżki, którą się tam dostaliśmy, nosi ona nazwę Blackhead Path, a w jaskini obok której przechodziliśmy swoje mieszkanie niegdyś miał jakiś nauczyciel z miejscowej szkoły. Ścieżka wzdłuż plaży zawiodła nas wprost do miasta, po drodze minęliśmy jeszcze zamknięty już basen odkryty wpuszczony z brzegu w wody oceanu i oblewany falami z każdej strony. Niedaleko mieliśmy już stację kolejową ale zapachy zawiodły nas najpierw do przydrożnej chińskiej restauracji. Daliśmy się skusić na makaron z kurczakiem i warzywami bo trochę od rana zgłodnieliśmy. Kiedy czekaliśmy na jedzenie uciekł nam jeden pociąg ale co tam 😛 chwilę później jechał już kolejny 🙂 Zanim dotarliśmy do naszej stacji a później hostelu zrobiło się już ciemno. Choć nie zrealizowaliśmy naszego pierwotnego planu dzień i tak nam się udał dzięki znalezieniu zapomnianej ścieżki w skałach nad oceanem 🙂

 Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus

  Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus

  Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus

Ostatnie godziny przed wylotem mieliśmy spędzić na zwiedzaniu Belfastu. W sumie nie lubimy za bardzo chodzić po muzeach więc przy śniadaniu szybko daliśmy się przekonać pracownicy hostelu, że ciekawsze będzie obejrzenie zamku w pobliskiej miejscowości. Tak więc od razu po śniadaniu ruszyliśmy w kierunku stacji kolejowej i dalej pociągiem do Carrickfergus. Z dworca już niedaleko było do promenady i do Zamku o tej samej nazwie co miasto usytuowanego nad zatoką Belfast Lough. Spacer promenadą sobie odpuściliśmy, obejrzeliśmy tylko fragment portu ze starą konstrukcją prawdopodobnie latarni a potem poszliśmy zwiedzać średniowieczny zamek Carrickfergus Castle wzniesiony w XII wieku z polecenia Johna de Courcy. Zamek jak zamek, pewnie każdy w swoim życiu przynajmniej jeden zwiedził, surowe mury, olbrzymie pomieszczenia, stare schody na wieżę, mury na które można wejść.

  Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus Carrickfergus Zamek Carrickfergus

  Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus

  Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus

  Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus

  Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus Zamek Carrickfergus

Całości dopełniały figury rycerzy z bronią na murach obronnych i postacie mieszkańców zamku w tradycyjnych strojach. Do tego prezentacja multimedialna w jednym z pomieszczeń pozwalająca poznać dzieje zamku w tym film przygotowany w sposób przystępny nawet dla najmłodszych zwiedzających. Nam osobiście najbardziej podobała się sala gier z olbrzymimi szachami oraz grą planszową, gdzie planszą był tkany dywan 🙂 Czas do wylotu mijał nieubłaganie więc zjedliśmy jeszcze tylko jakiś fast food i wróciliśmy do Belfastu. Do dworca autobusowego postanowiliśmy zrobić sobie dłuższy spacer, wysiedliśmy z pociągu stację wcześniej niż docelowa i ruszyliśmy najpierw w kierunku Ogrodu Botanicznego, gdzie zabawiliśmy trochę dłużej podziwiając przepiękną roślinność zgromadzoną w parku, klucząc uliczkami tak wąskimi i tak gęsto zarośniętymi drzewami i krzewami, że mogło się wydawać, że nikogo innego w całym parku nie ma. Nie udało nam się tylko zobaczyć Palmiarni bo przepiękny z zewnątrz budynek z lat 20 XX wieku niestety zamykany był wcześniej niż Ogród. Posiedzieliśmy jeszcze trochę na ławeczce wśród róż we wszystkich możliwych chyba odcieniach i gatunkach zanim ruszyliśmy przed siebie do dworca skąd ruszał nasz autobus na lotnisko. Jak zawsze wszystko co dobre szybko się kończy 🙂

 Palmiarnia Ogród Botaniczny w Belfascie Ogród Botaniczny w Belfascie Ogród Botaniczny w Belfascie Ogród Botaniczny w Belfascie

  Ogród Botaniczny w Belfascie Ogród Botaniczny w Belfascie Ogród Botaniczny w Belfascie Ogród Botaniczny w Belfascie

  Carrickfergus Mur zamku

Polecamy:

stronę http://www.mojazielonairlandia.com

http://thegobbinscliffpath.com/ – nam termin udało się zarezerwować jeszcze przez stronę ale po jakiejś aktualizacji do rezerwacji przestała działać.

Dorzuciliśmy też filmik na YouTube z falami na Blackhead Path (prawy górny róg ikonka YouTube)