... czyli podróże małe i duże ...

Dubai, Abu Dhabi 2015

                                                            … czyli … NAJ…, NAJ…, NAJ …

Dubaj

Najpierw były bilety lotnicze z promocji do Abu Dhabi a potem dopiero plan co dalej z tym fantem zrobić. Naszym głównym targetem ostatecznie został Oman i najwyższy szczyt tego Państwa a Zjednoczone Emiraty Arabskie potraktowaliśmy dosyć marginalnie. Cała podróż trwała dwa tygodnie z czego połowę czasu spędziliśmy w trasie i na walizkach, ledwie jeden dzień poświęciliśmy na Abu Dhabi a dwa na Dubaj. Troszkę za mało czasu na wielki podbój ZEA, nawet za mało żeby wykorzystać stroje kąpielowe, które na wyjazd zapakowaliśmy 🙂 Wielkość kraju i dobra komunikacja były naszym sprzymierzeńcem.

   Lotnisko Abu Dhabi Przeciętne radiowozy w ZEA Dworzec autobusowy Abu Dhabi Ulice Abu Dhabi

Z Abu Dhabi do Dubaju pojechaliśmy autobusem a po Dubaju poruszaliśmy się już metrem. Był dopiero luty a już musieliśmy zmagać się z upałami ponad 30 °C i oślepiającym słońcem, na szczęście ulgę przynosiły klimatyzowane przystanki autobusowe i klimatyzowane przejścia nad drogami 🙂 W Dubaju po dotarciu do hotelu (z małą pomocą miejscowego chłopaka) marzyliśmy już tylko o prysznicu.

   Dworzec autobusowy Abu Dhabi Ulice Dubaju Metro Dubaj Ulice Dubaju

Po krótkim odpoczynku postanowiliśmy zdobyć bilety autobusowe do Omanu na następny dzień a resztę czasu, jeśli zostanie, na małe rozpoznanie topografii miasta. O dziwo bilety udało się nam zdobyć bez problemu więc resztę czasu postanowiliśmy wykorzystać na odwiedzenie Dubai Mall, gdzie po powrocie z Omanu zamierzaliśmy obejrzeć pokaz „tańczących” fontann i wjechać na najwyższy budynek świata Burj Khalifa. Dojechaliśmy tam metrem a tuż po północy poczuliśmy się jak dwa kopciuszki uciekające z balu 😛 ostatnie dwie stacje dzielące nas od hotelu przeszliśmy bowiem na piechotę … ale po kolei.

   Dubaj Dubaj Dubaj Dubaj

Jeśli chodzi o metro to jest to idealne rozwiązanie do poruszania się po Dubaju. W ścisłym centrum linia metra przebiega pod ziemią natomiast poza nim linia biegnie już ponad drogami. Przy wejściach najczęściej nie ma kas a tylko automaty do zakupu i doładowywania kart na przejazdy. Tylko za pierwszym razem obsługa automatu była bezproblemowa, później niestety zawsze było coś co stało maszynie na przeszkodzie żeby sprzedać albo doładować kartę. Ulotki i opisy przy automatach pozwalają na znalezienie najlepszej alternatywy na bilet, do wyboru mamy różne kolory kart i ceny na przejazdy zależne od tego wyboru. Na początek wybraliśmy kartę Red i Day Ticket na wszystkie strefy; potem wystarczyło skanować kartonik przy wejściowych i wyjściowych bramkach i mogliśmy jeździć po całym Dubaju.

   Dubaj Dbai Mall Dbai Mall Dbai Mall

Po znalezieniu biura ONT i zakupie biletów autobusowych do Omanu z powrotem wróciliśmy do metra i ruszyliśmy w kierunku Dubai Mall. Od stacji metra bezpośrednio do pasażu handlowego prowadził długi ciąg klimatyzowanych korytarzy, miałam wrażenie, że idziemy nimi tak długo jak jechaliśmy metrem. Samo centrum handlowe przytłaczało swoim ogromem, tego dnia zaledwie rzuciliśmy na nie okiem i niemalże od razu zbieraliśmy się w drogę powrotną, było już grubo po 23:00. Jedna z naszych kart Red na metro gdzieś w międzyczasie odmówiła posłuszeństwa i tylko dzięki temu dowiedzieliśmy się od pracownika przepuszczającego nas przez bramkę, że ostatnie składy odjeżdżają około północy i raczej nie zdążymy na przesiadkę na drugą linię metra jakieś dwie stacje od naszego hotelu; dowiedzieliśmy się też, że dzienny bilet traci swoją ważność właśnie o północy w dniu zakupu a nie po 24-ech godzinach jak początkowo sądziliśmy.

   Dbai Mall Ulice Dubaju W drodze do Park Creek W drodze do Park Creek

No cóż, był w końcu piątek 13-go. Mimo wyścigu z czasem na przesiadkę faktycznie nie zdążyliśmy ale nocny spacer po Dubaju też miło wspominamy i spało się po nim rewelacyjnie. Następnego dnia po śniadaniu w pokoju hotelowym czekała nas podróż do Omanu i przygoda opisana już przez nas w innej zakładce. Do Dubaju wróciliśmy ponownie dopiero w czwartek 18 lutego około godziny 22:00. Byliśmy zmęczeni i nie chciało się nam szukać nowego hotelu więc wróciliśmy do tego, w którym byliśmy kilka dni wcześniej. Oczywiście z marszu wymyślali nam kosmiczne ceny ale Marcin miał jeszcze rachunek i wcześniejszą rezerwację więc cena od razu spadła do bardziej realnej. W piątek planowaliśmy wstać wcześnie rano i zwiedzić jak najwięcej, na sobotę mieliśmy rezerwację na wejście do Burj Khalifa i na rejs łódką podczas pokazu „tańczących” fontann przed Dubai Mall a niedzielę chcieliśmy poświęcić na szaleństwa w Ferrari World. Plany prawie udało się nam zrealizować, poza słowem „rano” bo rano nie udawało się nam wstać a właściwie to mi się nie udawało 😛 Tak więc w piątek wstaliśmy wcześnie rano o 10:00, no może troszkę później.

   Park Creek Park Creek Park Creek Park Creek

Postanowiliśmy szybko zjeść coś i w drogę. O dziwo restauracyjki były jeszcze zamknięte. Przed stacją metra byliśmy przed 12:00 a tu zonk, wejście również zamknięte na cztery spusty. Pokręciliśmy się chwilę w pobliżu i naszą konsternację zauważyła miejscowa dziewczyna, podeszła i wytłumaczyła, że w piątek metro jak i sklepy są czynne od godz. 13:00. No cóż, tym razem dla odmiany szewski piątek. Postanowiliśmy trochę pospacerować. Żeby przechytrzyć słońce planowaliśmy schronić się na chwilę na jakimś klimatyzowanym przystanku ale widocznie autobusy również ruszały od godz. 13:00 więc klimatyzacja nikomu na nic nie była potrzebna na przystankach przed tą godziną. Mimo gorąca i słońca zaczęło wiać a widoczność przez nawiewany piach zaczęła się dość poważnie psuć. To był moment kiedy zrozumiałam funkcjonalność odzieży typu burka, na burzę piaskową byłaby idealna. Jak wróciliśmy w rejon naszej stacji metra powoli otwierały się restauracje. Usiedliśmy w jednej naprzeciw stacji. Marcin wybrał dla nas zestaw różnych mięs a po przeanalizowaniu tego co przyniósł nam kelner doszliśmy do wniosku, że musiał to być zestaw na jakieś 4-5 osób 😛 ze smakiem spróbowaliśmy nawet mięsa z wielbłąda.

   Metro Dubaj Co kryje toaleta w Park Creek Park Creek Park Creek

Po śniadanio-obiedzie ustaliliśmy, że zwiedzanie rozpoczniemy od Parku Creek. Usytuowany jest on przy zatoce Creek w Dubaju. Miejsce to stworzone zostało z myślą o dzieciach i dorosłych. Znajdują się tu place zabaw dla dzieci, miasteczko dla dzieci a także planetarium i pole golfowe. Na terenie parku najmłodsi mogą pojeździć na kucykach i koniach oczywiście pod czujnym okiem opiekuna zwierząt i na długiej lonży. Gdy ktoś nie ma ochoty na spacer może przejechać się tam wypożyczonym rowerem bądź bryczką lub zabrać ze sobą rolki. Dzięki kolejce linowej można podziwiać zatokę i park z góry, niestety w okresie kiedy tam byliśmy trwał jej remont i była nieczynna.

   Park Creek Park Creek Park Creek Park Creek

Za wejście do parku płacimy przy wejściu niewiele ale dodatkowe atrakcje są płatne osobno. W parku znajduje się też delfinarium ale od pokazu delfinów odstraszyła nas cena, która w najuboższej wersji w przeliczeniu wynosiła około 200zł/os. Z parku na drugą stronę zatoki można przepływać łódkami ale jak na złość łódki tego dnia też nie kursowały i były przycumowane do brzegu. Spacerując dotarliśmy do amfiteatru na jednym końcu parku. Czas uciekał tak szybko, że nim się obejrzeliśmy kiedy zaczęło się ściemniać a temperatura stała się bardziej znośna. Dopiero po zmroku i lekkim ochłodzeniu w parku zaczęło pojawiać się coraz więcej ludzi.

   Park Creek Park Creek Park Creek Park Creek

Zaludniły się miejsca do grillowania, przy niektórych odbywały się nawet jakieś poważniejsze imprezy okolicznościowe sądząc po balonach i dobrze bawiącej się młodzieży, przy innych rozsiadły się rodziny z dziećmi i przyniesionymi przez siebie koszykami z jedzeniem. My głodu nadal nie czuliśmy ale przy jednym z małych kiosków napiliśmy się z przyjemnością kawy 🙂 Nie wiem czy przeszliśmy choć połowę parku. Mimo tego, że park dopiero zaczynał tętnić życiem postanowiliśmy powoli wracać bliżej centrum miasta tym bardziej, że o północy zamiera komunikacja a chcieliśmy jeszcze zdążyć kupić sobie jakieś pamiątki. Marcin tak zaszalał, że kupił sobie też arabskie tradycyjne ubranie czyli galabije – przypominającą koszulę nocną, kefije – chustę na głowę i utrzymujący ją na głowie otok tj. agal. Do hotelu udało się nam tym razem wrócić przed godziną duchów 😛 komunikacyjnych 🙂

   Park Creek Przedmieścia Dubaju Dubai Mall Fontanny :)

W sobotę również wstaliśmy później niż zaplanowaliśmy. Spodobała nam się znaleziona dzień wcześniej kawiarenka więc na śniadanio-obiad znowu poszliśmy w to samo miejsce. Tym razem wybraliśmy sobie mniejsze porcje. Marcin spróbował też dołączanych do każdego zamówienia pikli i trafił na tak ostrą papryczkę, że kelner ratował go pokrojonym na kawałki kiwi, o dziwo pomogło bardzo szybko. Tego dnia w planach mieliśmy Burj Kalifa i pokaz „tańczących” fontann więc zaraz po południu ruszyliśmy metrem w kierunku Dubai Mall.

Dubai Mall – jest największym centrum handlowym na świecie pod względem powierzchni, która wynosi 112,4 ha. W galerii znajduje się ponad 1200 sklepów oraz 120 kawiarni i restauracji. W budynku mieści się akwarium o pojemności 10 mln litrów wody, w którym pływa ponad 33 tysiące okazów zwierząt morskich w tym 400 rekinów. Po wykupieniu biletu można odwiedzić podwodne zoo. W centrum handlowym znajduje się też lodowisko, hotel na 250 pokoi oraz 22 sale kinowe.

   Burj Kalifa Fontanny Fontanny Fontanny

Dla nas była to powierzchnia nie do przejścia, od ilości sklepów każdemu mogłoby zakręcić się w głowie, chyba nie brakowało tam żadnej marki odzieżowej ze świata mody. Jeśli chodzi o sklepy z elektroniką to również robiły wrażenie, przede wszystkim sprzęt można tam było przetestować i się nim pobawić a co najdziwniejsze ceny elektroniki dziwnym trafem były niższe niż w Polsce. Czas uciekał coraz szybciej więc zaczęliśmy szukać wejścia do Burj Khalifa by zamienić nasze rezerwacje na bilety. Wejście znajdowało się na najniższym poziomie centrum handlowego, po wpisaniu numeru internetowej rezerwacji w automat staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami biletów. Osoby, które tego dnia próbowały zakupić bilety przy kasie na bieżącą datę, niestety odprawiane były z kwitkiem, najszybsze terminy wybiegały dwa dni w przód.

   Fontanny Fontanny Idziemy do Burj Khalifa Windy

Nie udało się nam tylko namierzyć kasy czy automatu do wymiany numeru rezerwacji na rejs łódką podczas pokazu fontann. Na szczęście łódki mieliśmy zarezerwowane dopiero na 20:30 więc było jeszcze sporo czasu na ich znalezienie. Na wejścia do Burj Khalifa zostało nam jakieś pół godzinki więc nigdzie się już stamtąd nie oddalaliśmy. Kolejka do wejścia ruszyła się jakieś 15 min przed czasem. Przy wejściu dopadał kolejno ludzi jakiś Pan z obsługi, ustawiał pod ścianą i robił zdjęcia nic nie mówiąc przy tym nawet. W pierwszej chwili sądziliśmy, że to ze względów bezpieczeństwa, sprawa wyjaśniła się dopiero przy wyjściu. Potem kolejka trochę się rozluźniła, przesuwaliśmy się do przodu labiryntem korytarzy i podziwialiśmy na ścianach fotowspomnienia z budowy wieżowca.

   Windy Windy Widoki z Czomolungmy budynków Widoki z Czomolungmy budynków

Burj Khalifa – jest to najwyższy wieżowiec w Dubaju, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich jak i na cały świecie. Ma on 163 piętra użytkowe i wysokość 829 metrów. Wybudowany został przez przedsiębiorstwa Samsung Constructions, BESIX i Arabtec. Budowa rozpoczęła się 21 września 2004r, docelową wysokość budynek osiągnął 17 stycznia 2009r natomiast oficjalne otwarcie budynku nastąpiło 4 stycznia 2010r.

   Widoki z Czomolungmy budynków Widoki z Czomolungmy budynków Widoki z Czomolungmy budynków Widoki z Czomolungmy budynków

Nasz bilet wstępu pozwalał nam na wjazd na 124 piętro i podziwianie Dubaju z tarasu widokowego. Jeszcze przed wejściem okazało się, że nie można mieć przy sobie napojów ani jedzenia – w plecaku mieliśmy niestety metalową butelkę na wodę ale przymknięto na to oko 🙂 Dotarliśmy wreszcie do wind. Gdy były one w ruchu na drzwiach pojawiał się duży hologram z numerem pięter jakie mijają. Sama przejażdżka nimi była ekscytująca. Na wewnętrznych ścianach windy cały czas pojawiały się hologramy z aktualną wysokością oraz porównaniem jej do innych znanych obiektów jak np. piramidy czy wieża Eiffla.

   Widoki z Czomolungmy budynków Widoki z Czomolungmy budynków Wiok na fontanny :) ... i podgląd z dołu

Na naszym docelowym piętrze były tłumy ludzi. Taras i pomieszczenia wewnątrz miały charakter bardzo komercyjny, wszędzie stoiska z pamiątkami i fotografowie oferujący swoje usługi a do tego trudno było znaleźć dla siebie na tarasie jakieś miejsce, każdy starał się dopchać do balustrady. Na te widoki tak się cieszyliśmy a tam nie dość, że „masówka” to jeszcze widoczność słaba przez burzę piaskową. Z góry udało się nam obejrzeć pierwszy pokaz fontann. Jakby na to nie patrzeć zdobyliśmy architektoniczny Everest, drugie już NAJ naszego wyjazdu bo pierwszym było największe centrum handlowe na świecie czyli Dubai Mall.

   Wiok na fontanny :) Wiok na fontanny :) Wiok na fontanny :) Wiok na fontanny :)

Przecisnęliśmy się do wind i ustawiliśmy w kolejce do zjazdu bo ciągle czekało nas poszukiwanie kasy, gdzie wymienimy na bilet nasze rezerwacje na rejs łódką. Przed wyjściem na dole czekała nas niespodzianka, zawołała nas jedna z pracownic obsługi z pytaniem czy chcemy wykupić pamiątkowe zdjęcie. Wyjaśniło się dlaczego na starcie ustawili nas pod zieloną ścianą i sfotografowali znienacka 😛 nie było to zdjęcie do galerii „tych klientów nie obsługujemy” a zdjęcie z budynkiem Burj Khalifa wklejonym w tle. Marcinowi nawet się spodobało i chciał wziąć ale wtedy poprosiliśmy o powtórzenie ceny sądząc, ze się przesłyszeliśmy, ale nie 😛 zdjęcie w przeliczeniu kosztowało 280zł 😛 oczywiście nietrudno się domyślić, że zrezygnowaliśmy z tej niepowtarzalnej okazji 😛

   Na łódce :) Na łódce :) Pićku Salam alejkum

Po wyjściu na zewnątrz w budce przy fontannach ustaliliśmy, że bilety musimy zdobyć jednak wewnątrz Dubai Mall, wróciliśmy i metodą „koniec języka za przewodnika” dostaliśmy nasze bileciki. Ponownie przeciskaliśmy się przez niesamowity tłum w rejonie fontann i dzięki wydzielonej strefie na oczekiwanie przed rejsem mieliśmy najlepsze miejsca na oglądanie wcześniejszego pokazu z brzegu. Po zrobieniu setek zdjęć i gęsiej skórce na rękach jaką powodowało nagłośnienie pokazu przyszedł czas na nasz mały rejs. Zajęliśmy miejsca na łódkach, a gdy ruszyliśmy na drugi koniec olbrzymiej fontanny jej dno zaczęło migotać jasnymi światełkami oznajmiając wszem i wobec, że następny pokaz tuż tuż. Nasz sternik zdążył jeszcze zrobić kilku osobom na łódce zdjęcia na tle Burj Khalifa zanim z głośników usłyszeliśmy muzykę. Zaraz za nią ruszył spektakl przypominający pokaz fajerwerków, w rytm muzyki wciąż w nowym układzie były podświetlane i wyrzucane do góry strumienie wody.

>Link< do nagranego filmiku z pokazu fontann w Dubaju

   Fontanny Taki sobie lotniskowiec w drodze do Ferrari World Ferrari World Ferrari World

Na rękach ponownie mieliśmy gęsią skórkę. Niestety utwór zbyt szybko dobiegł końca i trzeba było wracać do brzegu. Kolejne NAJ naszej wycieczki, dla wielu osób jest to najpiękniejszy pokaz na świecie, i ja również śmiem tak twierdzić. Tylko z racji niesamowitych tłumów ludzi nie zostaliśmy w Dubai Mall dłużej i wróciliśmy z powrotem do naszego hotelu po drodze uzupełniając nasze zakupy o spore ilości perfum, które również były tu tanie jak „barszcz”.

Niedzielę postanowiliśmy poświęcić na kolejne NAJ czyli najszybszy rollercoaster na świecie 😛 O dziwo wstaliśmy nawet dosyć wcześnie. Czekał nas ponad godzinny przejazd autobusem do Abu Dhabi a potem najtańsza opcja dostania się na wyspę Yas czyli autobus miejski i kolejna godzina jazdy. Jeszcze przed południem naszym oczom ukazało się wesołe miasteczko. Na pewno lepszą opcją byłby nocleg w Abu Dhabi niż dojazd z Dubaju ale niestety nasz pobyt w ZEA zbiegł się z pokazami Obronności Narodowej i obchodami Chińskiego Nowego Roku, niemalże wszystkie hotele w akceptowalnych cenach były już zajęte a najtańsza opcja noclegu w przeliczeniu wynosiła 500zł za pokój. Uznaliśmy, że wolimy podróż autobusem. I tak na ostatnią noc przed wylotem byliśmy zmuszeni tam zarezerwować nocleg ale na szczęście tylko jeden.

   Ferrari World Ferrari World Ferrari World Ferrari World

Ferrari World – twierdzi się, że jest to największy kryty park rozrywki na świecie. Jego budowę rozpoczęto 3 listopada 2007r a zakończono 4 listopada 2010r. Zajmuje powierzchnię 86 000 m kw. Formula Rossa to najszybszy rollercoaster nie tylko na terenie tego parku ale i na świecie, jego maksymalna prędkość to 240 km/h, natomiast prędkość 100 km/h osiąga już po 2s jazdy. Na dachu centrum umieszczono największe – bo o powierzchni około 3 tysięcy metrów kwadratowych – logo Ferrari. Świat Ferrari pozwala przekonać się, jak człowiek odczuwa przeciążenia rzędu 3,8 G. Maszyna G-Force potrafi wystrzelić odważnych turystów nawet na wysokość 62 metrów. Bardzo popularne są również liczne symulatory.

   Ferrari World Ferrari World Ferrari World Ferrari World

Zaraz po wejściu obejrzeliśmy galerię Ferrari, przeróżne modele tego samochodu oraz zdjęcia najsłynniejszych kierowców w historii tej marki. Później zaciekawił nas pit-stop formuły 1, każdy mógł tu spróbować na czas wymienić koło w takim bolidzie, niestety grup, które chciały ze sobą rywalizować było sporo i zrezygnowaliśmy z czekania na swoją kolej. Marcin na mapie sprawdził, gdzie jest Formula Rossa i niemalże pędem tam się udał. Nawet nam się poszczęściło ponieważ boksy na kolejkę chętnych były wypełnione zaledwie do połowy, tak więc mieliśmy przed sobą tylko pół godziny czekania. Za nami natychmiast pobiegł jeden z pracowników i wyciągnął Marcina na sprawdzenie wzrostu ….. ufff dwa centymetry więcej a nie zostałby wpuszczony 😛 ja na szczęście załapałam się powyżej minimalnej granicy wzrostu 😛 Przed wejściem oddaliśmy wszystkie rzeczy na przechowanie a miejsca zajęliśmy w środkowym wagoniku bo na pierwszy trzeba by jeszcze około 20min czekać w dodatkowej kolejce. I ….. ruszyli ….. Już po kilku sekundach miałam dość, myślałam, że ktoś wystrzelił nas prosto w górę i wylecimy zaraz z toru, emocje niesamowite, ubrania prawie z nas zdarło, i nie mogłam się nawet podrapać po nosie ba … nie mogłam nawet ręką za bardzo ruszyć, żeby ramiączka poprawić. Najpierw chciałam, żeby to się wreszcie zatrzymało a jak wysiedliśmy i opanowałam wreszcie trzęsące się nogi to miałam ochotę na jeszcze.

   Ferrari World Ferrari World Ferrari World Ferrari World

Niestety w międzyczasie kolejka zrobiła się dużo dłuższa i ponad godzinne oczekiwanie na kolejną przejażdżkę mijało się z celem. Po tych emocjach nawet daliśmy się nawet namówić na zdjęcie pamiątkowe za około 90zł. Zaraz ruszyliśmy sprawdzić drugi rollercoaster, ten już osiągał prędkość zaledwie 100 km/h ale dodatkową atrakcją było to, że naraz ruszają dwa ciągi wagoników po sąsiadujących torach, które następnie przeplatają się ze sobą. W fotel nas nie wgniatało ale i tak było fajnie. Wyszukując kolejne atrakcje Marcin próbował mnie wypchnąć do grupy tańczącej z szarfami ale nie spróbowałam w tym swoich sił. Gdy robiłam kolejne zdjęcia pomachała mi dziewczyna podwieszona pod ogromnym balonem latającym poniżej zadaszenia i fikająca tam na linie koziołki. Te dodatkowe atrakcje to wynik zbliżającego się Chińskiego Nowego Roku. Mi osobiście najbardziej podobały się dziewczyny spacerujące z chińskimi smokami 😛 a w sumie smoczkami 😛 bo małe były i kolorowe. Do wielu atrakcji były spore kolejki, my wbijaliśmy się tam, gdzie było mniej osób, na następny rzut poszedł jak się okazało pokaz 3D. Dostaliśmy okulary, obejrzeliśmy filmik 3D o chłopcu grającym w gry komputerowe i ludku z gry, który zabrał kluczyki jego taty do Ferrari … ale krótki jakiś był ten filmik, no cóż, nie wszystko musi robić wrażenie, … już myśleliśmy, że idziemy w kierunku wyjścia, kiedy pracownik skierował nas nagle do wagonika. Nadal mieliśmy okulary 3D, wagonik ruszył po szynach i co kawałek wjeżdżaliśmy w animację do złudzenia przypominającą grę komputerową, w której nagle się znaleźliśmy. Wrażenia były niesamowite, … ruch …. wiatr … wszystko w 3D na wielkim ekranie… na koniec wyścigów z komputerowym ludkiem w najróżniejszych sceneriach odzyskaliśmy kluczyki do ferrari. Wow, to było naprawdę rewelacyjne 🙂 🙂 🙂 Czas uciekał coraz szybciej więc postanowiliśmy przejechać się jeszcze kabrioletem ferrari po makiecie Włoskich miasteczek i ruszyliśmy w drogę powrotną. Znowu autobus miejski do centrum Abu Dhabi, potem autobusem do Dubaju a tam nie czekaliśmy aż dojedziemy na dworzec tylko wysiedliśmy na peryferiach miasta i dalej pojechaliśmy metrem.

   Ferrari World Ferrari World Ferrari World Ferrari World Koty z Abu Dhabi :)

W poniedziałek rano spakowaliśmy się i ruszyliśmy w kierunku dworca autobusowego, znowu czekała nas ponad godzinna trasa do Abu Dhabi skąd nad ranem we wtorek mieliśmy wylot. Wieczorem znaleźliśmy sobie już tylko przytulną restauracyjkę na kolację, w markecie znaleźliśmy jeszcze kilka dziwnych perfumów w dobrych cenach i uzupełniliśmy ich zapas coby ich jeszcze na prezenty starczyło 😛 I tak wizyta w Zjednoczonych Emiratach Arabskich po zdobyciu najwyższego szczytu Omanu upłynęła nam za zdobywaniu kolejnych naj…. naj …. naj … celów, z których najważniejszym była dobra zabawa.

Kilka praktycznych informacji:

Koszty atrakcji:

– wstęp do Creek Park – 5 AED (ok.5zł) za osobę, osobno płatna kolejka linowa około 25 AED, przepłynięcie łódką na drugą stronę zatoki 1 AED ale w przypadku kolejki linowej i łódek ceny zaczerpnięte z internetu bo na te atrakcje nie załapaliśmy się niestety

– wstęp na taras widokowy Burj Khalifa na 124 piętrze – 422,03 zł/2os

– rejs łódką podczas pokazu „tańczących” fontann przed Dubai Mall – 144,11 zł/2os. Sam pokaz fontann jest darmowym widowiskiem dla klientów centrum handlowego, zapłacić trzeba tylko za ich podziwianie z łodzi będąc niemalże w centrum pokazu.

– bilet wstępu do Ferrari World zwykły bez ulg – 559,66 zł zł/2os.

Wstępy na taras widokowy i rejs łódką zarezerwowaliśmy z dużym wyprzedzeniem przez internet tak, że wydatki rozłożyły się w czasie, jeśli zaś chodzi o wesołe miasteczko to było warto biorąc pod uwagę ilość atrakcji jakie w ramach biletu mieliśmy (tylko symulatory były dodatkowo płatne) a poza tym możliwe, że byliśmy tam tylko ten jeden raz w życiu i żal byłoby nie skorzystać.

Transport:

– samolot – obecnie coraz częściej zdarzają się promocje przelotów do ZEA i z powrotem za kwoty rzędu 500-600zł, naprawdę warto skorzystać bo regularna cena przelotów wynosi co najmniej dwa razy więcej

– metro – karta red całodniowa 20 AED (około 20zł), dodatkowa opłata jeśli nie mamy karty 2AED za jej wydanie. Jednorazowe przejazdy natomiast w ramach 1 strefy 4 AED, w ramach 2 sąsiednich stref 6 AED a w ramach wszystkich stref 8,5 AED. W przypadku karty Silver na jednorazowe przejazdy opłaty te wynoszą odpowiednio 3 – 5 – 7,5 AED. Karty Blue i Gold dają możliwość wykupienia przejazdów 7, 30, 90 dniowych a nawet rocznych. Karty zakupujemy i doładowujemy w automatach, automaty zaś czasem mają problemy z kartą płatniczą lub monetami. W przypadku karty red, która jest w zasadzie kartonikiem trzeba brać pod uwagę możliwość jej uszkodzenia bez żadnego powodu, po prostu przestaje „pikać” i nie otwiera bramek, wtedy wypuszcza nas pracownik metra po sprawdzeniu karty. Ciekawostka – po powrocie do kraju karty te włączają bramki sklepowe, mieliśmy z ochroną niezłą zagwozdkę wchodząc do Saturna (dobrze, że nie wychodząc 😛 ) ale udało się znaleźć winowajcę. Trzeba też dobrze analizować mapę poszczególnych stref bo czasem po przejechaniu dwóch stacji okazuje się, że jesteśmy w drugiej strefie i za wypuszczenie nas na bramkach, kiedy bilet jednostrefowy nie działa, opłata wynosi jakieś 8 AED.

– autobusy – na terenie Dubaju czytniki w autobusach potrącają impulsy załadowane na kartę Silver, z której można korzystać również w metrze, Przejazd na trasie Abu Dhabi – Dubaj wychodził 25 AED czyli około 25zł natomiast za przejazd z Dubaju do Abu Dhabi z karty silver potrącane było 19 AED, w Abu Dhabi autobus na Yas Island do Ferrari World – 4 AED czyli w przybliżeniu 4zł.

Do tej pory nie policzyliśmy wydatków związanych z tym wyjazdem, wiemy, że był to nasz najdroższy wyjazd ale dobrze się bawiliśmy i nie żałujemy tych pieniędzy i jaka była to łącznie kwota nie chcemy wiedzieć 😛